
Wspominki Swiernalisa przy okazji premiery nowej płyty Max Bravura
"Too Bravura" po czterech latach przerwy
| fot. Filip Zubowski
W 2017 roku, podczas festiwalu Spring Break, odebrał nagrodę w II edycji konkursu 30/30 na najlepszą okładkę roku za EP’kę „How Bravura”. Poznański festiwal był dla niego wydarzeniem szczególnym, bo oprócz wspomnianego wyróżnienia, zagrał na pewno jeden z bardziej pamiętnych koncertów na żywo. Po czterech latach od tamtych wydarzeń Max Bravura wraca z kolejnym krążkiem „Too Bravura”, który możecie znaleźć już na wszystkich platformach streamingowych.
Wizyta w Poznaniu sprzed 4 lat na pewno na długo została w pamięci frontmanowi zespołu - Maćkowi Wachowiakowi. Występ projektu Max Bravura stał pod dużym znakiem zapytania, ze względu na problemy z dojazdem pozostałych członków zespołu, które ostatecznie doprowadziły do roszad w zespole. Początkowo odwołany występ, finalnie odbył się, ale w nowych okolicznościach. Zamiast w sobotę, Max Bravura wystąpił w niedziele, na scenie w CK Zamek, w zamian za odwołany koncert Domowych Melodii. Oryginalnego zespołu nadal nie udało się skompletować, ale pomogli lokalni muzycy i goście festiwalu. Jednym z nich był Paweł Swiernalis: - To był klasyczny piątek na Spring Breaku - bieganie między knajpami, witanie się ze znajomymi i wybieranie w pośpiechu kolejnych koncertów. W pewnym momencie wpadliśmy na Macieja i Magdę, którzy totalnie wściekli i podłamani mówili, że koncert Max Bravura się chyba nie odbędzie. Powodów dokładnych nie pamiętam, ale wiem, że nie było składu. Ktoś z nas rzucił pomysł, że zespół złożymy zaraz. Przecież jesteśmy na festiwalu, a muzyków spotyka się na każdym kroku, trzeba tylko poszperać za tymi trzeźwymi. Ja i Szymon Siwierski od razu zajaraliśmy się na zagranie koncertu na spontanie, a w grę wchodziła przecież scena w CK Zamek i całkiem pojechany materiał. Po chwili natknęliśmy się na Huberta, więc bas już obsadzony. Umówiliśmy się rano na próbę w mieszkaniu Pauliny Jarysz na Zamkowej. Rano sześciu typa w kamienicy próbowało ujarzmić materiał, który poznali chwilę wcześniej. A w tym wszystkim Maciej ze swoją ekspresyjnością, próbujący nie zwariować - piękna sprawa (śmiech). Później pamiętam już tylko drzemkę na backstage’u przed koncertem, turbo stres, notatki z piosenek na jakichś paragonach z knajpy i koncert, który przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Jakby przez ostatnią dobę cały skład przechowywał gdzieś resztki organizacji i rozumu właśnie na te 45 minut. Pamiętam, jak po pierwszym kawałku podniosłem głowę i zobaczyłem tłum roztańczonych ludzi, a na scenie ekipę, która gra ze sobą przynajmniej kilka lat. Ale się za tym stęskniłem!
Mimo że okazji koncertowych było po Spring Breaku’u jeszcze więcej, projekt wymagał redefinicji i poszukiwań. Nowe pomysły na brzmienie i nowy charakter pracy w studio przyniósł świeże nagrania dopiero w 2020 roku. Wtedy jednak plany pokrzyżowała pandemia. Choć dziś niewiele zmieniło się na rynku koncertowym, możemy słuchać nowej płyty Maxa Bravury. „Too Bravura” to osiem mocno rock’n’rollowych kompozycji, w których dużą rolę odgrywają też syntezatory. Sam twórca powołuje się na zajawki shoegaze’m i neo-psychodelą. Przede wszystkim w nagraniach słychać muzyczną wolność i brak specjalnej kalkulacji. W czasach, gdy coraz mniej młodych kapel porywa się na rockowe granie, Max Bravura to bardzo charakterna ciekawostka. Mamy nadzieję, że wkrótce uda mu się wystąpić na Off Festivalu, a może i wrócić do Poznania przy okazji kolejnego Spring Break’a!? Czemu nie!