Relacja z koncertu Christiana Löfflera w Poznaniu
ul. Masztalarska 8, 61-767 Poznań
| Malika Ledeman, fot. Maciej Podgórski
ul. Masztalarska 8, 61-767 Poznań
Do koncertów siedzących podchodzę sceptycznie. Fotel może wywołać w słuchaczach fazę senności, albo ograniczać nasze możliwości taneczne. Na koncercie Christiana Löfflera, który odbył się 11 listopada w poznańskiej Scenie na Piętrze moje obawy odeszły w niepamięć. A może po prostu pochłonęły je przedobre wizualizacje?
Od początku. Zanim krótko opiszę występ niemieckiego producenta, warto wspomnieć o jego polskim supporcie. Bartosz Kruczyński nie tylko przeprowadził widzów przez muzyczną podróż, ale i pobudził ich receptory ambientowymi brzmieniami. Tak właśnie – widzów. Wyświetlane za muzykiem wizualizacje były na tyle dobre, że śmiało można je zaliczyć jako krótki seans. Biorąc pod uwagę twórczość „gwiazdy wieczoru” jego set Kruczyńskiego stanowił dobry przedsmak tego co nastąpiło.
Na występ Christiana Löfflera czekałam długo. Historia powstania jego najnowszej płyty jest na tyle interesująca, że byłam ciekawa, co pokaże na żywo. Utwory z albumu „Mare” zawierają w sobie silne emocje, które tego wieczoru zostały przekazane słuchaczom ze sceny. Niektórzy twierdzą, że muzyka producenta jest futurystyczna. Może tak być, ale tylko w przypadku, gdy rozpatrujemy to przez pryzmat nadziei i melancholii. Christian przeniósł słuchaczy w trochę odległy świat. Trochę bezpieczniejszy i spokojniejszy od tego, w którym się znajdujemy. Nic więc dziwnego, że koncert został wyprzedany, a ludzie siedzieli jak zaczarowani.