Relacja między nami jest ważniejsza
Kobieta z wydm
| Joanna Hała
Jak mówią twórcy zespołu Kobieta z wydm, ich muzyka podszyta jest dziwnym niepokojem, mroczna, ale z ?światłem na ramieniu?. O problemach z nagraniem albumu, inspiracjach i planach wydawniczych rozmawiamy z nimi przed poznańskim koncertem.
O Kobiecie z wydm recenzenci najczęściej piszą jak o kolejnej inkarnacji Króla. Jednak zauważyłam, że większości wywiadów udzielacie w trójkę, co nie jest dość typową praktyką. Strategia podkreślana zespołowości? Jak wygląda Wasza współpraca?
Mateusz: Można śmiało powiedzieć, że wszystkich wywiadów udzieliliśmy w trójkę może poza kilkoma, w których brała udział Iwona ze mną, bez Błażeja. Razem jesteśmy też na wszystkich zdjęciach, wspólnie nagrywaliśmy płytę oraz nową EPKę, koncerty również gramy w trójkę, a na te koncerty jedziemy jednym samochodem. Wszytko co związane jest z Kobietą z Wydm robimy w trójkę. Kobieta z wydm to Iwona, Błażej i ja. Wydaje mi się również, że określenia takie jak strategia, praktyka, nie bardzo pasują do tego co robimy. Wszystko co robimy jest wynikiem tego, że się kochamy, a nie jakąś przemyślaną strategią którą wymyśliliśmy, bo mamy praktykę.
Błażej: Muzyka i granie jest bardzo ważne, ale w tym przypadku relacja między nami jest ważniejsza.
W jednym z wywiadów Błażej powiedział, że dzięki pracy w tym zespole uczy się działania w grupie, choć bywa tyranem i potrafi przyjemną próbę przerodzić w piekło. A czego Wy się uczycie?
Mateusz: Ja uczę się ujarzmiać tyrana i piekło przeradzać w przyjemną próbę. Chociaż szczerze mówiąc niewiele było takich sytuacji. Razem z Iwoną bardzo szybko potrafimy spacyfikować Błażeja.
Iwona: Dzieki graniu w Kobiecie z wydm rozwijam sie muzycznie. Czuję się bardziej pewna na scenie i w studiu. Nagrałam solowy album „Banitka”, z czego bardzo jestem dumna. Emocje jakie towarzyszą mi podczas grania koncertow sprawiają, żee jestem bardziej otwarta zarówno na muzykę jak i na ludzi.
Czy już w momencie powstania projektu Kobieta z wydm mieliście wizję na to, jak będzie brzmiała debiutancka płyta? Jaka jest geneza waszego zespołu? Potrzeba świeżości po ostatnich projektach?
Mateusz: Można powiedzieć, że jakąś wizję zespołu mieliśmy. W naszych rozmowach pojawiały się określenia takie jak: surowo, melancholijnie, mrocznie, nowofalowo. Czuliśmy w jakim kierunku nasza muzyka ma pójść. Wiedzieliśmy jakich instrumentów będziemy używać i to też w pewnym sensie podpowiadało nam czym będzie Kobieta z Wydm. A potrzeba świeżości i ciekawość co z naszego grania wyjdzie też nam bez wątpienia towarzyszyła.
Nazwa albumu „Bental” nie była wybrana jednogłośnie. Iwona wspominała, że była jej przeciwna. A jednak ją wybraliście – dlaczego?
Iwona: bylam przeciwna samemu słowu bental, nie podobalo mi sie jak brzmi bardziej kojarzyło mi sie z środkiem do dezynfekcji jamy ustnej. Natomiast jeśli chodzi o znaczenie słowa to idealnie pasuje ono do naszej muzyki. Jest mrocznie i niepokojąco, ale gdy dobrze sie wsłuchasz odkrywasz cień światła. Nasze osobowości nie sa bentalem, raczej jesteśmy uśmiechnięci i życzliwi, jednak mrok trochę nas pociąga.
W opisach odczuć towarzyszących podczas odsłuchu waszej płyty spotykam się z takimi określeniami jak lekki niepokój czy nawet dyskomfort. Chcieliście wywołać te uczucia?
Mateusz: Rany!! Nie chodziło nam o wywołanie dyskomfortu słuchacza. Absolutnie. Słuchaczu jeśli wywołaliśmy kiedykolwiek u Ciebie dyskomfort, to przepraszamy najmocniej. Inaczej jest z niepokojem. Jeśli go poczułeś, to dobrze, o to nam chodziło. O niepokój, smutek, melancholię. Ale też o spokój, odpoczynek, zapomnienie. Chodzi nam o bental. O coś pomiędzy. Coś nieokreślonego.
Podobno pierwsze nagranie tej płyty utraciliście poprzez popsuty komputer. Druga wersja znacząco różni się od pierwszej? Nie straciliście zapału w tamtym momencie?
Mateusz: Straciliśmy zapał i raczej to były ciężkie dla nas chwile. Nie pamiętam czy wersja pierwsza mocno się różniła od tej, która znajduje się na płycie. Rozpatrywanie tego nie ma moim zdaniem sensu. Lubimy ten materiał. Na koncertach brzmi jeszcze inaczej niż na płycie. Pewne jest to, że w przyszłości będziemy chcieli uniknąć takich wypadków.
Błażej: 30 listopada przypada rocznica utraty materiału i zamierzamy uczcić ją hucznie!!
Jaki wpływ miała książka Kobo Abego na nazwę zespołu? Luźna inspiracja czy konkretny przekaz?
Iwona: Historia nazwy zespołu jest trochę z przypadku, właściwie to w moim wypadku przez chęć przeczytania czegoś nowego. Błażej polecił mi „Kobietę z wydm” jako lekturę, która kiedyś na niego zadziałała. Czytałam ją w trasie, Mateusz czytał mi trochę przez ramię, jego także ta powieść pochłonęła. Nie pamiętam, w którym momencie stwierdziliśmy, że ten tytuł to świetna nazwa dla zespołu.
Planujecie już kolejny materiał? Jeśli tak – czy będzie to kontynuacja obranej stylistyki?
Mateusz: Na najbliższych koncertach będziemy mieli ze sobą minipłytki z dwoma nowymi utworami. Bardzo zachęcamy do posłuchania ich, bo tam zawarta jest odpowiedź na powyższe pytanie.