Z całej pety! - turniej, wrestling i rodzinna tragedia

| Józek Śliwiński

Młodą Lenę Steelrose przepełnia bezbrzeżna miłość do wrestlingu. Jej pasji nie powstrzymała nawet utrata matki, która zginęła na deskach w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Pewnego dnia spotyka potężnego nekromantę. Ten okazuje się wielkim fanem jej ukochanego sportu. Jeżeli wystąpi w organizowanych przez niego zawodach, otrzyma szansę wskrzeszenia rodzicielki.

Daniel Warren Johnson zastosował pewien zmyślny trik. Sprzedał nam kolorową, absurdalną historię, pełną inscenizowanych walk, kosmitów i motywów spod znaku fantasy. Ale to tylko fasada, kamuflaż. Sposó, by opowiedzieć o rzeczach całkowicie przyziemnych.

Za maską całej tej famfarady szybko dostrzegamy to, co faktycznie stanowi istotę tej powieści; traumię przepracowanie straty i trudną relację ojca z córką, naznaczoną wspomnianą tragedią. Mamy więc do czynienia z utworem nieco innym, niż się na początku spodziewamy. Zaskoczenie, w tym wypadku, działa ewidentnie na plus.

Ci z nas, którzy przyszli tu dla krwi i igrzysk także nie wyjdą zawiedzeni. Barwnych kostiumów, finezyjnych ciosów i buńczucznych okrzyków starczy dla każdego. Do tego scenariopisarski warsztat Daniela przekłada się na naprawdę dobrą zabawę. Autor doskonale wie, kiedy dorzucić do pieca, by zwrócić uwagę i podgrzać atmosferę, a kiedy zwolnić i wpuścić do pokoju nieco emocjonalnej głębi.

"Z całej pety!" jest jednym z najlepszych komiksów stojących okrakiem między ciepłą, rodzinną historią, a pełną absurdu i przesady konwencją "kina karate". Sprawdza się w równym stopniu jako opowieść o stracie, którą możemy rozpatrywać w perspektywie metafory, co jako wysoce energetyczna rozrywka, w której barwne walki nie schodzą z pierwszego planu. Czarny koń swojej kategorii.