
?To dopiero początek naszych pomysłów? - Klub Na Fali
Rozmowa z Martą Grabianowską ? współwłaścicielką Klubu na Fali
| Michał Krupski
Klub na Fali, który zlokalizowany jest nad Wartą w okolicach mostu Królowej Jadwigi wystartował w zeszłym roku. Właściciele – Marta i Tomek Grabianowscy przybyli do Poznania z popularnego Boszkowa, w którym prowadzą już jeden klub. Ich druga, poznańska inicjatywa, okazała się strzałem w dziesiątkę, całkowicie zmieniając rynek letnich miejscówek w mieście. Do tej pory nad Wartą mogliśmy korzystać z miejsc undergroundowych, alternatywnych i niewielkich knajpek. Było też kilka miejsc koncertowych. Klub na Fali postawił przede wszystkim na gastronomię oraz uniwersalną przestrzeń przyjazną zarówno dla młodych, jak i starszych osób. Nie brakuje tam świetnie zorganizowanej przestrzeni sportowej i placu zabaw. Do tego dołożyli imprezy i różne wydarzenia towarzyszące. Po udanym pierwszym sezonie i startem nowego, które nastąpi w piątek 26 maja, postanowiłem porozmawiać ze współtwórczynią tego miejsca Martą.
Czuliście w poprzednim sezonie, że to Wy zmieniliście reguły gry na poznańskim rynku letnich miejscówek? Kontenery już od dawna utraciły monopol na letnią strefę gastro i imprezy, ale Wy rozbiliście bank…
Myślimy, że tak, z prostego powodu. Wszystko co robimy, robimy z pasją. Ludzie, którzy tworzą ten projekt (bo to nie tylko my) mają to samo spojrzenie na biznes, na pasje, na uczciwość, perfekcjonizm, współpracę i lojalność. Tym zarażamy współpracowników, ludzi, którzy nam zaufali oraz naszych gości, którzy tak samo jak my pokochali to miejsce. Żywe palmy z Hiszpanii, żyrandole z Indonezji, biały piasek, kuchnia włoska oparta na najwyższej jakości produktach, czy kawiarnia z naturalnymi lodami. Te szczegóły bronią się same. Noc przed otwarciem nasz Inwestor zadał nam pytanie „czy jutro ktoś tutaj przyjdzie? ” – w odpowiedzi uśmiechnęliśmy się, robiąc sobie dalej zdjęcia na nowej ściance z hasłem „forever young”. Kilkanaście godzin później staliśmy wszyscy za barem obsługując tłumnie przychodzących do nas gości.
Zapewne postawiliście sobie jakieś cele na inauguracyjny rok. Jakie one były i czy udało się wszystkie zrealizować?
Zawsze stawiamy sobie wysokie cele i tak było tym razem. Wiele z nich zrealizowaliśmy już w pierwszym roku naszej działalności, ale są też takie, nad którymi musimy pracować jeszcze mocniej, aby efekt nas zadowolił. Traktowaliśmy ten rok jako rok „zero”, rok doświadczeń, współpracy i sprawdzania oczekiwań. Mieliśmy oczy szeroko otwarte wyciągając kolejne wnioski. Mamy 18?letnie doświadczenie w prowadzeniu Klubu na Fali, ale pierwsze na rynku poznańskim.
Prowadzenie biznesu gastro w małej miejscowości a w dużym mieście to zupełnie inna bajka. W której bajce lepiej się czujecie?
Zdecydowanie to dwie różne bajki, ale można uwielbiać zarówno „Króla Lwa”, jak i „Zakochanego Kundla”:)
Projekt w Poznaniu pozwolił nam jednak rozwinąć skrzydła. Możliwości jakie daje nam miejsce nad Wartą są dużo większe, jednakże nikt dotychczas nie potrafił ich wykorzystać w 100%. A to dopiero początek naszych pomysłów.
Klub na Fali w Boszkowie jest projektem skończonym. Mamy tam już małe możliwości rozwoju, co nie oznacza, że jest tam mało pracy i satysfakcji z niej. To nasze pierwsze „dziecko” i zawsze będziemy o nim mówić z dużym sentymentem.
Skąd wzięliście pomysł na zbudowanie dużej strefy gastronomiczno?rozrywkowej akurat w Poznaniu?
Dużo w tym przypadku. Nasz znajomy poznał nas z Rafałem, który jest inwestorem Klubu na Fali. Po kilku miesiącach dogadaliśmy się i podpisaliśmy umowę dzierżawy tego miejsca.
Poznaniacy w zasadzie nic o Was nie widzą. Powiedzcie naszym czytelnikom czym wcześniej się zajmowaliście, skąd jesteście?
Od 6 lat mieszkamy w Trójmieście, ale oboje pochodzimy z Wielkopolski. Oboje studiowaliśmy w Poznaniu i mamy wiele pozytywnych wspomnień stąd. Ja 14 lat pracowałam w korporacjach zarządzających centrami handlowymi na terenie całej Polski. Ostatnie lata pracowałam na stanowisku Marketing Managera w Forum Gdańsk dla Multi Poland. Doświadczenie jakie zdobyłam przez te lata pracy na ogromnych budżetach marketingowych i przy dużych strategiach pomaga mi bardzo w wyznaczaniu kierunku dla naszej marki, która można powiedzieć, już stała się „love brandem”. Marzeniem każdego marketera jest, aby o jego projekcie mówiło się w social mediach tyle, ile mówi się i publikuje o Klubie na Fali. Tomek mając 27 lat założył Klub na Fali zupełnie przypadkowo, szukając miejsca na pub w Lesznie. Wynajął ogromny lokal w Boszkowie, które jest miejscowością letniskową. Lokal ten ponad 18 lat temu nazywał się „Fala” i był miejscem wydawania obiadów dla grup wypoczywających w trakcie turnusów. Będąc nauczycielem wychowania fizycznego nie miał zbyt dużego budżetu, więc zapożyczył się u znajomych, aby uruchomić klub. Tak zaczęła się historia Klubu na Fali. Niegdyś Klub działał tylko w trakcie 2 miesięcy wakacji, ponieważ Tomek łączył go z pracą w szkole i jako trener koszykówki, ale teraz zajmuje się już tylko naszym biznesem. Pracujemy prawie cały rok, bo wolne robimy sobie tylko w listopadzie i grudniu. Oba Kluby na Fali prowadzimy rodzinnie wraz z Tomka bratem i jego żoną. Ponadto wykładamy jako trenerzy w Akademii Gastronomii w Sopocie i Warszawie dzieląc się swoją wiedzą i doświadczeniem z innymi restauratorami – ja z dziedziny PR’u i marketingu, a Tomek z zarządzania. Prywatnie właśnie świętujemy 14 rocznicę od naszej pierwszej randki i jesteśmy rodzicami dwójki fantastycznych dzieciaków. Połączyła nas koszykówka i chęć zmiany świata na lepszy. Uwielbiamy podróże i rozwój. Wszyscy zwracają się do nas Libero i Grabian :)
Wiem o tym, że projekt całego Klubu na Fali nie jest przypadkowy i wynika on trochę z Waszych prywatnych zainteresowań…
To prawda, jesteśmy sportowcami, graliśmy w koszykówkę, ja zawodowo w I lidze oraz w Ekstraklasie. Tomek grał, ale też był trenerem… i trenował także mnie! Długo zastanawialiśmy się czy zrobić boisko do siatkówki, jak wszędzie przy tego typu plażach, czy zaryzykować z boiskiem do koszykówki 3x3, które jak się okazało było wykorzystywane od rana do nocy. Kochamy podróże i to, jak wygląda Klub na Fali ma w dużej mierze odzwierciedlenie naszych inspiracji przywiezionych ze świata. Wzorując się na Barcelonie postawiliśmy na streetworkout, który w takich okolicznościach przyrody jest jedynym w swoim rodzaju. Biały piasek – Malediwy. Kolor turkusowy – od fali oceanu. Drewno – egzotyczne beach bary, itd.
Ile prawdy jest w stwierdzeniu, że Klub na Fali jest największą restauracją w Polsce?
Nie w Polsce tylko w Europie! Według naszego researchu dotychczas największym lokalem gastronomicznym w Europie była jedna z restauracji w Paryżu, która ma 4500m2. Dziś to Poznań może pochwalić się takim miejscem.
Znam kilku Waszych bezpośrednich sąsiadów, którzy cieszą się z tego, że funkcjonujecie w tym miejscu. W zeszłym roku w poznańskich mediach pojawiały się jednak informacje, że nie wszyscy sąsiedzi są szczęśliwi z powodu Waszej lokalizacji.
Faktem jest, że ilość osób odwiedzających KnF od pierwszych dni mile nas zaskoczyła. Mamy wielu gości z najblizszych osiedli. Dużo osób ma z nami bezpośredni kontakt, często by rezerwować miejsce. Nigdy nie pozostaliśmy obojętni na opinie sąsiedzkie. Zawsze jesteśmy otwarci na dialog i współpracę. Największą trudnością, z którą przyszło nam się zmierzyć była kwestia komunikacji do naszego Klubu. Wiele podjętych przez nas działań zdecydowanie poprawiło sytuację. Nie udaje się zadowolić każdego bo oczekiwania są bardzo różne, jednak wsłuchujemy się w każdą opinię i do wszystkich podchodzimy z szacunkiem.
Uchylcie rąbka tajemnicy dotyczącej nowego sezonu. Szykują się jakieś szczególne zmiany?
Nasza główna koncentracja skierowana jest na szybszą obsługę gości, czymś co nie do końca dobrze funkcjonowało w zeszłym roku. Teraz będzie możliwość zamówienia wszystkiego przy jednej stacji barmańskiej. Takich stacji będzie aż 10! Dzięki temu unikniemy stania w kolejkach po różne pozycje w menu. Poza tym będzie więcej eventów tematycznych, ale zostawmy to w sferze niespodzianki.
Galeria

