
Hashimotowiksa, czyli taniec, zdrowie i radość z życia
Niekończąca się potrzeba ekspresji i zabawy
| Dawid Balcerek
Przy okazji wiosennego numeru zrobiliśmy sesję zdjęciową w kolaboracji z Short Waves Festiwal. Sesja odbyła się w scenerii klubu House Szkolna, a udział w niej wzięły tancerki z Polskiego Teatru Tańca, Kasia Kulmińska i Paulina Jaksim, których występ zobaczymy na gali finałowej festiwalu oraz na scenie klubu Tama, gdzie wystawią swój autorski spektakl "Uran Uran". Przy okazji sesji porozmawialiśmy również z dziewczynami o ich wspólnym projekcie Hashimotowiksa, który jest ciekawą odskocznią od codziennej pracy w teatrze. Jak same twierdzą ich kolektyw stawia czoła mitom imprez, mody, tańca i zewnętrznego kultu ciała.
Może na początek trochę banalnie, ale jakoś trzeba zacząć. Jak rozpoczęła się Wasza przygoda z tańcem?
Paulina: Jako sześciolatka trafiłam na zajęcia z gimnastyki artystycznej, później pani prowadząca zasugerowała mi rozwijanie moich umiejętności w szkole baletowej w Warszawie.
Kasia: Jak miałam 8 lat to poszłam obejrzeć zajęcia taneczne, na które zabrała mnie koleżanka w mojej rodzinnej miejscowości. Na kolejnych brałam już aktywny udział. Po miesiącu prowadząca nauczycielka zasugerowała, że miałabym spore szanse w profesjonalnej szkole. Rodzice byli dość mocno przeciwni, bo wiązało się to z mieszkaniem w ciągu tygodnia w internacie. Choć na początku było mi bardzo ciężko, moja uporczywość w dążeniu do celu doprowadziła mnie zdecydowanie daleko.
Hashimotowiksa, oryginalna nazwa. Co autorki miały na myśli?
P: Hashimoto to nazwa choroby tarczycy, z którą musi się zmagać coraz więcej młodych kobiet i mężczyzn. Tak się stało, że obie mamy chorą tarczycę. Ja choruję na nią od 6 lat.
K: Ja od 4. A wiksa wzięła się od naszego szalonego stylu życia, niekończącej się potrzeby ekspresji i zabawy.
Jaka jest główna idea Waszego projektu?
P: Dla wielu osób otwarta dyskusja na temat choroby stanowi tabu, a my przyznajemy się do tego otwarcie. Do wielu rzeczy doszłyśmy same. Np. przy wielu chorobach, oprócz leczenia pod okiem fachowców, niesamowicie ważny jest zdrowy tryb życia. W naszym przypadku kluczowa okazała się zmiana diety. Poprzez aktywność naszego kolektywu pragniemy dzielić się doświadczeniem. Pokazuje ono jak dobrze można funkcjonować, codziennie przeciwstawiając się chorobie.
K: Paulina jest weganką, ja z kolei wegetarianką. Nie potrafię się oprzeć niektórym produktom pochodzenia zwierzęcego, jednak ograniczam jak mogę. Obie unikamy glutenu.
Taniec, zdrowie i radość z życia to nasze priorytety. Chcemy też pokazać innym, że mimo choroby można świetnie się czuć, rozmawiać o tym i tryskać energią. Ciekawe jest to, że docieramy z naszą misją do coraz większego grona osób.
Na co dzień pracujecie w Polskim Teatrze Tańca w Poznaniu. Ty Kasia masz też za sobą wiele lat w szkole baletu. Balet zawsze kojarzył mi się z subtelną estetyką, a tutaj mamy do czynienia z dość marginalną formą. Ciekawi mnie, jaki jest odbiór Waszego projektu w środowisku?
K: Pomimo, że udało nam się wykreować kilka ciekawych projektów, to tak naprawdę dopiero rozwijamy naszą ideę. Staramy się aktywować znajomych we wspólne działania. Uważamy, że połączenie sztuki, walki z chorobą i rozmowy może przynieść wiele dobrego. Taniec współczesny jest w Polsce dość marginalną formą wyrazu. Niestety. Poza granicami naszego kraju wygląda to trochę inaczej. Taniec współczesny coraz częściej gości w repertuarze zespołów klasycznych, na naszych oczach rodzi się swoisty mezalians.
Paulina, zbierałaś doświadczenie w różnych miejscach kraju i nie tylko, m.in. na Uniwersytecie Muzycznym Chopina w Warszawie oraz Uniwersytecie Artystycznym w Rotterdamie. Z pewnością masz swoje spostrzeżenia na temat tego, co dzieje się u nas w mieście. Jak Poznań radzi sobie na tle innych miast? Czy nie radzi sobie w ogóle?
P: Dzieje się coraz więcej, chociaż jeszcze za mało. Projekty w Polsce mają rację bytu tylko, jeśli zdobędą grant na produkcję, a to mocno ogranicza wszystkich artystów. Brak siedziby Polskiego Teatru Tańca, który mógłby swobodnie wystawiać swoje spektakle, to też duży problem. Uważam, że dość kluczową rolę powinna spełniać edukacja widza od najmłodszych lat. Wiem, że nasza dziedzina sztuki jest dość niszowa, co nie znaczy, że nie może być zrozumiała. Potrafimy przekazywać treść innymi środkami niż słowo. Powinno się też więcej pisać o tańcu, poznawać jego środowisko. Dlaczego w Polsce mamy tylko kult aktora czy muzyka?
Czym jest dla Was „sztuka wysoka”?
K: Poprzez „sztukę wysoką” rozumiemy tę część, której ludzie boją się zrozumieć lub choćby poznać. Wiele razy słyszałyśmy, że nasi znajomi nie przyjdą na spektakl, bo nie za bardzo wiedzą o co tam chodzi. Być może jako najmłodsi odbiorcy nie mieli szansy poznać sztuki tańca, dlatego w dorosłym życiu ciężko jest im się do niej przekonać. Chcemy przełamać schemat. Mamy nadzieję, że występując m.in. w przestrzeni klubowej Tamy zachęcimy jej stałych bywalców do przeobrażenia się w regularnego widza teatru tańca.
Oprócz tańca zajmujecie się również modelingiem...
P: Z modelingiem mam zdecydowanie mniej wspólnego. Czasami zdarza mi się wziąć udział w reklamie, ale na pewno nie mam tyle doświadczenia co Kasia.
K: Mam jakieś doświadczenie w tej kwestii, ale jest to raczej dodatkowe zajęcie od czasu do czasu. Bardzo cenię sobie pracę na planie, to świetna frajda. Najbardziej kręci mnie przenoszenie teatru przed kamerę - charakterystyczna gra świateł, sposób wyrażania się, wyjątkowy flirt z obiektywem.
Dnia 14 marca, w klubie Tama, wystawiacie swój spektakl pt. „Uran Uran”. Opowiedzcie więcej o tym projekcie, czego możemy się spodziewać?
P: Będzie sporo mocnych wrażeń. Muzyka elektroniczna live skomponowana przez Wojtka Kucharczyka, kwartet smyczkowy występujący na żywo. Piękny viedo art, dużo kolorów, dużo tańca i dużo kostiumów. Na bogato, tak jak lubimy najbardziej.
Prapremiera „Uran Uran” odbyła się na zeszłorocznym Tauron Festiwal. Jaki był odbiór? Jak w ogóle udało Wam się wkręcić na tak duże wydarzenie?
K: Pomysłodawcą całego przedsięwzięcia i konceptu performancu jest wspaniały człowiek - Wojtek Kucharczyk. Jego marzeniem było stworzenie spektaklu tanecznego do swojej autorskiej muzyki. Poznaliśmy się z Wojtkiem przy produkcji spektaklu Polskiego Teatru Tańca „Wesele. Poprawiny”. To właśnie Wojtek zaproponował nam współpracę. Jak widać marzenia się spełniają. Za zgodą naszej pracodawczyni, razem z Wojtkiem i super grupą ludzi, stworzyliśmy spektakl. Musimy przyznać, że występowanie na tak dużym festiwalu sprawiło, że na moment poczułyśmy się jak prawdziwe gwiazdy. Tauron Nowa Muzyka tworzą naprawdę niesamowici ziemianie. Wszystko jest zadbane do najmniejszego szczegółu - pełen profesjonalizm. „Uran Uran” zobaczyło wtedy mniej więcej 700 widzów. Kiedy dołączyliśmy do grona festiwalowiczów spadło na nas wiele gratulacji od nieznajomych ludzi. Tego uczucia nie da się opisać. Dało nam to dużego kopa do działania i wiary w siebie.
W tym roku współpracujecie również przy gali Short Waves Festival Poznań, na której wystąpicie przy okazji rozdania nagród. Jak doszło do tej współpracy i czy możecie zdradzić czego możemy się spodziewać?
P: Do współpracy przy tegorocznej gali zaprosiła nas Aleksandra Kołodziej. Postanowiła urozmaicić event filmowy szalonymi wstawkami performerskimi. Znamy się z Aleksandrą nie od dziś. Wie, że może na nas liczyć, jeśli chodzi o śmiałość w działaniu, pomysły i humor. Jedyne co możemy zdradzić, to fakt, iż inspiracje do performensu zaczerpnęłyśmy z Azji Południowej.
Przy okazji SWF brałyście udział w sesji zdjęciowej dla naszego magazynu, która promuje powyższy festiwal. Jak wrażenia?
K: To była super, rzeczowa i sprawna sesja, a przy tym extra urozmaicenie. Kostiumów użyczył nam projektant Krystian Szymczak, chociaż pieczę nad oprawą scenograficzną gali sprawuje artystka Ula Szkudlarek.
W tym roku Polski Teatr Tańca obchodzi swoje 45-lecie. Do końca sezonu zostało jeszcze sporo czasu, więc z pewnością przed nami jeszcze sporo ciekawych rzeczy. Co polecicie naszym czytelnikom, no i czy w czym Was zobaczymy?
P: Ten rok jest wyjątkowy dla naszego teatru, tak naprawdę świętujemy cały sezon. W ramach przybliżenia publiczności tematów związanych z tańcem i edukacją prowadzimy „rozmównice czwartkowe”, połączone z Dancing Poznań - warsztatami ruchowymi dla każdego, niezależnie od wieku czy poziomu zaawansowania. Najbliższe spotkania odbędą się w obecnej siedzibie naszego teatru przy ul. Koziej 4. Dnia 7 marca porozmawiamy z prof. Dobrochna Ratajczakową „Dlaczego nie ta tańca?”, a 26 kwietnia z prof. Wodzisławem Duchem, o tym że „nie tylko ciało tańczy, ale i mózg”.
Obecnie pracujemy nad nowym spektaklem, którego premiera odbędzie się z okazji Międzynarodowego Dnia Tańca, 29 kwietnia w Auli Artis, w choreografii Artura Bieńkowskiego oraz reżyserii Katarzyny Raduszyńskiej. Z cyklu spektakli jubileuszowych zapraszamy 9 marca do Auli Artis na „Wesele.Poprawiny” w reż. Marcina Libera. Z okazji 45-lecia bilety na to wydarzenie będą kosztowały 450 groszy. Dnia 16 kwietnia zagramy „Polkę” w reż. Igora Gorzkowskiego, chor. Iwony Pasińskiej w CK Zamek. Widzowie będą mieli okazję kupić bilety w cenie 19,73 zł - kwota jest nawiązaniem do roku powstania Polskiego Teatru Tańca. Ostatnią odsłoną celebracji sezonu będzie premiera 29 czerwca w choreografii Jacka Przybyłowicza.
Foto: Flamingo Studio
make up: @Yoanna Belle
kostiumy: @Kry_szy
produkcja: Aleksandra Kołodziej i Ula Szkudlarek
miejsce: House Szkolna
Galeria




