
ZAVA - w poszukiwaniu indywidualizmu
Kierunek zachód
| Nicole Piotrowska
W październiku mieliśmy przyjemność uczestniczyć w pokazie kolekcji jesiennej marki ZAVA, który był inauguracją otwarcia pierwszego stacjonarnego butiku marki. Gdy emocje nieco opadły, zapytałam Piotra Zawadzkiego i Martę Sworowską, jak wyglądają dalsze plany i co najważniejsze – kto ich inspiruje.
Na początek wyzwanie. Jeden materiał, jeden wzór – całe życie. Co wybieracie? Zapominamy o czerni.
Piotr Zawadzki: Z mojej strony na pewno deseń. Drobny, geometryczny. Tkanina? Naturalna, oddychająca, ale jednak sztywna.
Marta Sworowska: Pomijając kwestię funkcjonalności, wzory i tłoczenia kojarzą mi się na pewno ze skórą węża. Bardzo lubię ten motyw, ponieważ jest elegancki, ale ma charakter.
Piotr Zawadzki: Twoje pytanie nieco zbiło mnie z tropu, zwłaszcza że na co dzień ubieram się raczej na czarno. Można powiedzieć, że mam swój mundurek. Kilkanaście takich samych czarnych t-shirtow z wysokogatunkowej bawełny.
Wyprzedziłeś moje kolejne pytanie. Wiele słyszałam na temat ubioru samych projektantów. W pracowni otaczają się taką ilością kolorów i deseni, że często decydują się na zrezygnowanie ze wzorów na rzecz czerni. Ile w tym prawdy?
Piotr Zawadzki: Jeśli chodzi o ubrania to rzeczywiście ograniczam się do stonowanych kolorów – bieli, czerni oraz szarości. Bardziej eksperymentuje z biżuterią, jednak wisiory to zdecydowanie nie moja bajka. Takie zabiegi są bardzo popularne wśród projektantów. Na chwile obecną swoje stylizacje wzbogacam o żaboty, oczywiście własnego projektu. Obcowanie wśród tkanin to moja mała „choroba”, wiele z nich podoba mi się, jednak nie zdecydowałbym się użyć ich w swoich projektach. Po prostu ich nie czuję.
To może warto potraktować tkaniny jako pewnego rodzaju wyzwanie?
Piotr Zawadzki: Nie lubię podpisywać się pod rzeczami, których nie czuję w stu procentach. Jestem wierny moim materiałom i wiem, czego szukam.
Odchodząc na chwilę od tematu mody. Marto, jesteś nie tylko brand managerem ZAVA, ale też współpracujesz ze znanym poznańskim fotografem Szymonem Brodziakiem. Gdybyś musiała wybrać między modą, a fotografią – na co byś się zdecydowała?
Marta Sworowska: To bardzo trudne pytanie, ponieważ obie dziedziny są mi bardzo bliskie. Moda jest bliższa pasji, do której od zawsze dążyłam małymi kroczkami. Nawet pracując w innych miejscach, obracając się wokół marketingu i PR. Brałam udział w kursach i szkoleniach związanych właśnie z tą dziedziną. Kiedy nadarzyła się pierwsza okazja do współpracy z Piotrem, od razu złapaliśmy wspólny język. Właśnie dzięki mojej miłości do mody. Jednak moda ze sztuką się przenikają, a granica między nimi jest niezwykle cienka. Chciałabym, na co dzień, móc w mojej pracy łączyć ze sobą obie sfery. (Szymon Brodziak przyp.red.).
Zgodzicie się ze stwierdzeniem, że bez miłości do mody praca w tej branży jest praktycznie niemożliwa?
Marta Sworowska: Faktycznie, większość osób pracujących w modzie wiąże to ze swoją ogromną pasją. Rzadko zdarza się usłyszeć „Nienawidzę tej pracy”.
To zbyt dynamiczna materia, aby nie być na bieżąco z trendami. Nie śledzić.
Piotr Zawadzki: Staram się nie śledzić. Być nieco obok tego wszystkiego. Zdarza mi się, że mam wrażenie, że moje pomysły są gdzieś powielane. Z kilku pomysłów w swoim życiu zrezygnowałem, bojąc się, że ktoś zarzuci mi plagiat. Mało śledzę propozycji wybiegowych. Z kolei bardzo interesują mnie wszelkiego rodzaju artykuły, ekonomia w modzie. To niezwykle ciekawe zagadnienia. Moją kolejną chorobą są bez wątpienia książki i materiały plastyczne.
Plastyczne?
Piotr Zawadzki: Tak. Oprócz projektowania, zajmuję się również malarstwem. Prowadzę także warsztaty z rysunku modowego.
No właśnie – warsztaty, butik, pokaz, strona internetowa. Co dalej? Zdradźcie plany na najbliższą przyszłość.
Piotr Zawadzki: Na chwilę obecną cel to Berlin. Chciałbym znaleźć butik w małej uliczce, niezwykle klimatyczny. Nie zależy nam na przestrzeni, w której marki są dla siebie konkurencją. Chcemy, aby ich asortyment wzajemnie się uzupełniał.
Marta Sworowska: Berlin to jeden z przykładów. Celujemy w Niemcy. Oczywiście, w Poznaniu jest łatwiej, wiele rzeczy rozchodzi się pocztą pantoflową, jednak z doświadczenia wiem, że należy szukać szerzej i nie zamykać się na lokalny rynek.
Piotr Zawadzki: Odkrywamy rynek i wiemy, że weryfikacyjna produktu zależy tak naprawdę od samego klienta.
Dlaczego Berlin? Na pokazie wspominałeś, że współczesnym kobietom zależy na indywidualizmie, a nie da się ukryć, że właśnie z tym kojarzy się to miasto.
Piotr Zawadzki: Każda stolica cechuje się czym innym. Trudno porównać Berlin do Mediolanu czy Paryża. To miasto bardzo dynamiczne, nieustannie coś się w nim zmienia. Berlin jest nieco brudny, ale w dobrym smaku i, co najważniejsze, bardzo kolorowy. To pewnego rodzaju mozaika.
Marta Sworowska: Wydaje mi się, że ludzie na Zachodzie są już przesyceni tym, co ogólnodostępne. Poszukują rzeczy wyjątkowych, nietuzinkowych.
Krążąc cały czas wokół tego indywidualizmu – skąd wzięła się w Tobie potrzeba projektowania? Czy jej źródłem jest obserwacja otoczenia, czy może takie spostrzeżenia pojawiły się dopiero po rozpoczęciu Twojej przygody z modą?
Piotr Zawadzki: Rzeczywiście potrzeba tworzenia tkwiła gdzieś we mnie, jednak początkowo ograniczała się do samego konspektu. Brakowało mi warsztatu oraz umiejętności przekucia pomysłu w rzeczywistość. Obecnie sercem mojej firmy są krawcowe, które dysponują ogromnym zapleczem technicznym. Bez nich nie byłbym w stanie nic zrobić. To symbioza.
Zaczęliśmy wyzwaniem, zakończymy krótko, ale konkretnie. Kto Was inspiruje?
Piotr Zawadzki: Najbardziej? Z projektantów bez wątpienia Victoria Beckham. Udowodniła, że można przejść naprawdę ogromną przemianę i odnieść międzynarodowy sukces, bez kończenia prestiżowych szkół oraz staży. Oczywiście, wcześniejsza sława na pewno jej pomogła, ale można pokusić się o stwierdzenie, że rozpoczynając pracę w branży mody z poziomu byłej gwiazdy pop, miała przed sobą trudniejsze zadanie niż początkujący projektant z czystą kartą. Trudno było pozbyć się tej plastikowej łatki, którą jej przypięto.
Marta Sworowska: Biorąc pod uwagę moje zamiłowanie do muzyki, nie sposób nie wspomnieć o Alicii Keys, która nie tylko zachwyca swoimi zdolnościami wokalnymi i muzycznymi, ale też przeciwstawiła się w pewien sposób mediom, rezygnując na długi czas z makijażu. Osób, które w jakiś sposób mnie inspirują jest wiele, ale ona na pewno znajduje się w czołówce.