Skye & Ross from Morcheeba podbili serca poznaniaków!
ul. św.Marcin 80/82
| Natalia Bednarz
ul. św.Marcin 80/82
Niezwykły klimat, piękne, perfekcyjnie ilustrujące muzykę oświetlenie, niesamowita energia sceniczna i naturalny kontakt z publiką - tak można by w skrócie podsumować wczorajszy koncert Skye & Rossa z kultowej Morcheeby. Kto nie był, ma czego żałować!
Morcheeba to jeden z najsłynniejszych zespołów triphopowych wszechczasów z 9 albumami i kilkoma milionami sprzedanych płyt na koncie. Któż z nas nie zna klasyków "Trigger Hippie", "Blindfold", "Otherwise", "The Sea" czy "Rome Wasn't Built In A Day", które urzekły fanów przeróżnej muzyki - od triphopu i chilloutu, przez muzykę klubową, aż po pop. Sercem zespołu jest obdarzona wyjątkowym głosem charyzmatyczna Skye - jej pojawienie się w zespole było początkiem wielkich sukcesów, jej odejście w 2003 roku - powodem przestoju, powrót w 2010 roku - kolejną drabiną na szczyt. Nagrana w 2016 roku płyta sygnowana jest już Skye and Ross from Morcheeba. 8 października w Sali Wielkiej Centrum Kultury Zamek w Poznaniu niesamowity duet wraz z zespołem zagrał zarówno najświeższy materiał, jak i swoje najwięsze przeboje z poprzednich albumów.
Nie da się ukryć - Skye skradła show. Elegancka, oszałamiająco ubrana (w kreację, którą sama stworzyła!), z niebywałą gracją przemieszczająca się w tę i we w tę po scenie na niebotycznie wysokich obcasach (kupionych na Ebayu), zaczepiająca publiczność, skora do żartów, roześmiana, zarażająca optymizmem. Uśmiech nie schodził z jej twarzy przez cały koncert, nawet wtedy, gdy nastąpiła chwilowa awaria oświetlenia, które - nomen omen - było drugą, po muzykach, gwiazdą wieczoru, idealnie uzupełniając to, co działo się na scenie, i wprowadzając widzów w określony, melancholijny lub taneczny nastrój.
Na długo zapadnie w pamięć scena, gdy Skye podzieliła się szklanką tequili z fanem stojącym w pierwszym rzędzie, a szklanka szybko powędrowała z rąk do rąk, lub gdy Skye spytała, czy ktoś na sali ma czerwone buty, a następnie poleciła śmiałkowi, który się zgłosił, by podniósł nogę wysoko i te buty pokazał. Jednemu ze szczęśliwców, który w pierwszym rzędzie uwieczniał koncert, Skye wyrwała z ręki smartfon i nakręciła kilka ujęć siebie oraz publiczności, zapewniając mu na długie lata niesamowitą pamiątkę. Wisienką na torcie był "wyklaskany" (dosłownie!) przez dobre kilka minut bis - "Rome wasn't built in a day" - kiedy to Skye zaprosiła na scenę dwoje fanów, a następnie spontanicznie z nimi zatańczyła.
Widać było, że muzycy bawią się równie dobrze, co publiczność. W każdej wolnej chwili pomiędzy kawałkami Skye & Ross prowadzili luźne, dowcipne dialogi pomiędzy sobą i publicznością, skracając do zera dystans, jaki nierzadko budują na scenie wielcy artyści. Skye wyraziła zachwyt nad Zamkiem i Salą Wielką gratulując możliwości oglądania koncertów w tak pięknym miejscu. A to, że nie była to tylko kurtuazja, widać było w tym, jak profesjonalnie wykorzystali tę przestrzeń. Imponujących rozmiarów napis Skye & Ross wysoko ponad skąpaną w bajecznym, dynamicznie zmieniającym się świetle sceną, nastrój jak z innego świata, roztańczony tłum, który na końcu rozbłysł światłem ze smartfonowych ekranów, no i piątka wybitnie zdolnych, otwartych ludzi, którzy znają się na muzyce - to wszystko razem złożyło się na niezapomniane widowisko. Oby więcej takich w naszym mieście.
Tama • 23:00
Tama • 12-18
Klub Muzyczny B17 • 19:00