
"Najważniejsze są ciarki na plecach"
Bartosz Szczęsny
| Dawid Balcerek
Bartek tworzy muzykę od prawie 10 lat. Mimo, że na koncie ma dopiero jedną epkę, zapraszany jest na największe imprezy w kraju i Europie. Tylko w 2011 grał na festiwalu SXSW w Austin, na festiwalu The Great Escape w Brighton, Europavox w Clerrmont-Ferrand, Burn Selector Festival oraz na festiwalu Heineken Open’er. Supportował takie gwiazdy jak We Have Band, Nicolas Jaar czy Bonobo. Panie i Panowie poznajcie Bartka Szczęsnego.
FRESHMAG: Na początek przypomnijmy projekty, w których działasz. Udzielasz się jako klawiszowiec w Andre'N'Alin, grasz na basie w zespole Kamp, jesteś co-producer formacji Rebeka i do tego produkujesz swoje solowe kawałki. Sporo, jak na jedną osobę. Jak godzisz te wszystkie projekty i któremu poświęcasz najwięcej czasu?
Bartek Szczęsny: Zeszły rok faktycznie bardzo intensywny. W tym momencie oś moich działań to projekt Rebeka. Robimy z Iwoną album, skończyliśmy kolejnego singla (możemy się pochwalić, że wydajemy go w zagranicznym labelu). Zobaczymy ile koncertów będzie w tym roku z Kamp, ale z Adre`N`Alin grać już raczej nie będę. W międzyczasie produkuję swoje własne numery.
FM: Rok 2011 był pasmem Twoich zawodowych sukcesów. Wiele się wydarzyło. Jak podsumujesz miniony rok ze swojej perspektywy?
B: 2011 rok był dla mnie faktycznie wyjątkowy. Mam wrażenie, że niemal co chwilę docierały do mnie ekscytujące wieści. Przede wszystkim cieszy fakt, że dane mi było spotykać wspaniałych ludzi, a najwspanialsze było to, że oprócz nowych znajomości miałem kilka wyjazdów ze starymi znajomymi. Paradoksalnie wcale nie czuję się, jakbym żył na walizkach. Mimo, iż nigdy nie byłem typem podróżnika, czuję, że wszystko odbywa się poniekąd naturalnie. Być może wyjazdy są dla mnie jeszcze czymś zbyt ekscytującym, by na nie narzekać. Klarują mi się również pewne koncepcje na przyszłość, cały czas zbieram doświadczenia. Ten rok był pod tym względem szalenie bogaty.
FM: Tworzysz muzykę od 2003 roku. Dlaczego dopiero w roku 2010 ukazała się Twoja debiutancka epka „Beyong Midnight”?
B: Potrzebowałem bardzo dużo czasu aby dojrzeć i wyklarować sobie to, co tak naprawdę chcę przekazywać w swojej muzyce. Poza tym - jako że jestem samoukiem - musiałem nauczyć się tego wszystkiego, co wrzucamy do szerokiego wora z nazwą “produkcja muzyczna”.
FM: Jak doszło do powstania Rebeki?
B: Jest to raczej pytanie do Iwony Skwarek, która to założyła swój solowy projekt już jakiś czas temu. Ja dołączyłem do niej (na jej zaproszenie) latem 2011 roku. Od tamtego momentu jedziemy już na jednym wózku.
FM: Jak określisz muzykę, którą tworzysz? Czy jest to typowa muzyka do klubu, czy raczej do słuchania w zaciszu domowym? Jaki ma wpływ na brzmienie Rebeki?
B: Na pewno nie jest to typowa muzyka do klubu, jednak częściowo inspirowana tym, co można usłyszeć na niektórych parkietach. Tworząc swoją pierwszą EP myślałem, że fajnie by było, gdyby te utwory sprawdzały się zarówno na kanapie, jak i na imprezie. Poszukuję ciekawych brzmień, zaskakujących rozwiązań, ale najważniejsze są ciarki na plecach, gdy tworzysz lub słuchasz dany utwór. Czasami przemycamy do Rebeki element bardziej "taneczny", a już na pewno projekt ten jest bogatszy o analogowy bas.
FM: Grałeś na Selektorze i innych dużych imprezach. Grywasz również po mniejszych klubach. Gdzie gra Ci się najlepiej? Jaką atmosferę sobie cenisz?
B: Mały klub i wielka scena to faktycznie troszkę inny rodzaj przeżyć dla artysty. Trudno mi powiedzieć, czy gdzieś jest lepiej, a gdzie indziej gorzej. Miałem bardzo udane występy przed ogromną publicznością (np. support Bonobo w Katowicach), lecz równie szalenie miło wspominam występy w bardzo kameralnych miejscach (np. koncert w poznańskim Dragonie). Najlepsza atmosfera koncertu to taka, gdy jest komunikacja pomiędzy ludźmi, w szczególności na linii artysta- słuchacze. To nakręca wszystkich.
FM: Obsługujesz kontrolery midi, syntezatory, gitarę basową oraz robisz mastering. Na co zwracasz szczególną uwagę przy tworzeniu muzyki? W czym czujesz się najlepiej?
B: Faktycznie robię wszystko po trochu. Najczęściej podkreślam, że tak naprawdę nie jestem wcale dobrym basistą, dobrym klawiszowcem. Miksem i masteringiem zajmuję się już od dobrych kilku lat, na tym polu na pewno idzie mi coraz lepiej, ale ciągle mam do siebie dużo zastrzeżeń. Kombinacja kilku umiejętności i chęć ciągłego rozwoju powoduje, że to wszystko się kręci. Inwestuję wszystko, co mam w muzykę. Zwracam uwagę, by każdy utwór, który wypuszczam, miał w sobie coś, do czego warto wrócić i na co warto czekać.
FM: Przed nami 2012 rok. Jak według Ciebie rozwija się scena muzyki elektronicznej w Poznaniu? Na kogo warto zwrócić szczególną uwagę?
B: Ciężko prorokować, co wydarzy się w 2012 roku. Mam nadzieję, że będą wyłaniać się nowe talenty, że będą powstawały coraz ciekawsze i coraz lepiej brzmiące utwory. Czekam z niecierpliwością na materiał od Lieke, Mooryc praktycznie zawsze wypuszcza coś ciekawego i dość regularnie prezentuje nowe utwory. Na pewno warto też obserwować poczynania Disordered.