
"Passion, Music, Hip-Hop"
Czarny i Tas
| Natalia Bednarz
Rozmawialiśmy nie gdzie indziej, jak w poznańskiej Czytelni, a dokładniej na zapleczu klubu, 14 marca tuż po koncercie charytatywnym. Ten wywiad był prawdziwą przyjemnością. Huberta (Tasa) i Wojtka (Czarnego) znam i lubię, dlatego spodziewałam się luźnej, inspirującej, nieskrępowanej niepotrzebnym dystansem rozmowy na tematy niekoniecznie ściśle z muzyką związane. Nie zawiodłam się. Poniżej prezentuję bardzo wierny zapis wywiadu z uwzględnieniem pozytywnych emocji, jakie mu towarzyszyły. Moim zamysłem było pokazać chłopaków takich, jakich znam – niesamowicie zdolnych i równie skromnych pasjonatów, którzy każdego dnia udowadniają, że ciężka praca pozwala spełnić każde marzenie. Zapraszam do lektury.
FM: Jak się poznaliście?
Tas (obserwując monitoring): ..patrzę tylko na didżejkę, czy ktoś nie kradnie nam sprzętu (śmiech). Czekajcie, ja tylko tam zerknę. Opowiadaj Czarny! (wychodzi)
Czarny: Dobrze, ja zacznę. Poznaliśmy się na koncercie w Kicinie, który organizował Tas. To było około sześć lat temu, chodziłem wtedy do pierwszej klasy liceum. Tas zaprosił wykonawców z Poznania, wśród których byłem ja jako didżej. Potem jeszcze na różnych koncertach w Poznaniu się widywaliśmy.. no i tak od słowa do słowa, w końcu zaczęliśmy wspólnie działać.
FM: Zanim się poznaliście, słyszeliście wcześniej o sobie?
Czarny: Zanim poznałem Tasa, nie słyszałem żadnych utworów jego autorstwa..prawdę mówiąc nawet nie wiedziałem, ze jest producentem, myślałem, że jest raperem.. bo na tym pierwszym wspólnym koncercie Tas rapował (śmiech). Tak więc, w przeciwieństwie do Tasa, który się zorientował, że jestem didżejem, ja sądziłem, że Tas jest organizatorem imprez, który od czasu do czasu chwyta za mikrofon i wciela się w rolę rapera. Nie wiedziałem w ogóle, że robi bity.
FM: Polubiliście się od razu?
Czarny: Tak. To znaczy: nie wiem czy Tas mnie polubił, ja natomiast polubiłem od razu. Wydawał mi się sympatycznym gościem już od samego początku, kiedy go zobaczyłem, po tym, jak się przywitał, miałem pierwsze dobre wrażenie.
Tas (wchodząc): Mówisz o Kicinie?
Czarny: Tak.
Tas: Ja pamiętam coś.. jeżeli mogę wtrącić (śmiech). Wojtek przyjechał na ten koncert.. wiadomo, każdy musiał jakoś zaczynać, ja zresztą to samo. Pod względem organizacyjnym i artystycznym, nie było szału. Po koncertach, które były żenujące, było fajne after party, disco, takie wiejskie klimaty. No i wiadomo, co by nie powiedzieć, Wojtek wzbudza sympatię wielu dziewczyn. Jedna była zainteresowana tańcem z Wojtkiem. Wojtek wtedy wyszedł z nią na parkiet.. cała sala się z niego śmiała, bo stał jak kołek, a dziewczyna wokół niego tańczyła! (śmiech) ...No ale wróćmy tego, jak się poznaliśmy w Kicinie. Czarny miał wtedy 16 lat. No i pamiętam, że od początku załapaliśmy wspólny temat.
FM: Kiedy Cię nie było, pytałam Wojtka, czy od razu się polubiliście? Jak to było u Ciebie?
Tas: Wiesz co, ja nie pamiętam, ale wydaje mi się, że gdybym nie polubił Wojtka od razu, to nie byłoby kontaktu dalej.
FM: A który z Was wyskoczył z myślą, żeby coś razem robić?
Czarny: O ile dobrze pamiętam, było tak: Tas miał różne bity na swoim profilu na Myspace. Pewnego dnia postanowiłem ściągnąć sobie jeden z nich. Potem się nim bawiłem, dograłem jakieś tam skrecze. Wysłałem Tasowi ten pierwszy kawałek, totalnie spontaniczny. Spodobało mu się. Później zaczęliśmy grać razem w Czytelni pierwsze "live acty" - Tas na klawiszach i samplerze, ja przy gramofonach. Przewijały się też inne ciekawe osoby. Podsumowując: można powiedzieć, że ten pierwszy kawałek z Myspace był początkiem naszej współpracy.
Tas: ...pierwszym, kiedy sobie powiedzieliśmy: „O kurczę!”. Ja wtedy chciałem zrobić płytę producencką, miałem na ten kawałek jednego gościa, zagadałem do Czarnego...
FM: Jaki kawałek konkretnie?
Tas: On znajduje się na płycie, chodzi o kawałek z Melodiqiem. Jak utwór "Let's rise" się kończy, to jest dosłownie minuta tego przebicia, samego instrumentalu. I to był nasz pierwszy wspólny numer.
Czarny: W wersji na Youtube tego bitu nie ma, na płycie można go usłyszeć.
FM: To może pomówmy o „Passion, music, hip-hop”. Jakie mieliście oczekiwania wobec tej płyty? Spełniły się? Czegoś się nie udało zrealizować? A może przeciwnie: udało się zrobić więcej?
Tas: Ja powiem za siebie: oczekiwań jako takich nie miałem, chciałem po prostu zrobić pierwszą konkretną płytę, z której byłbym w 100 procentach zadowolony. W 100 procentach może nie jestem, ale odbiór płyty przerósł nas obydwóch, poczuliśmy przez pewien czas, że jest zainteresowanie.
FM: Fejm?
Tas: Nie no, nie lubię używać takich słów.. po prostu: zainteresowanie.
FM: Ja mogę sama powiedzieć coś o tym, puszczałam Wasz kawałek i płytę wielu ludziom, którzy słuchają kompletnie innej muzyki, nawet swoim rodzicom. Tata jak zwykle sceptyczny, nie komentował, ale chwilę później złapałam go na tym, że sobie podśpiewuje. Mamie się podobało od razu. Jeszcze się nie spotkałam z krytyką tej płyty.
Czarny: Cieszymy się z tego, chociaż z krytyką niejednokrotnie już się spotkaliśmy. Ja, przed wydaniem płyty aż do momentu nagrania klipu do „Passion, music, hip-hop” nie miałem wizji, jak to wyjdzie. Nie było żadnych większych planów, tworzyliśmy kawałki i chcieliśmy zobaczyć jaki będzie ostateczny kształt tego projektu. Sam fakt, ile sztuk płyty wydaliśmy przy pierwszym tłoczeniu, świadczy o tym, że nie byliśmy zbyt pewni siebie, bo mogliśmy wtedy bardziej optymistycznie podejść do sprawy. Byliśmy nastawieni na to, że płyta przyjmie się głównie w kręgu bliskich nam osób. Ten klip dużo zmienił - zobaczyliśmy, że jednak istnieje w Polsce większe zainteresowanie nami. Przed klipem wydawało mi się, że wszystko ograniczy się do Poznania i pojedynczych znajomych z innych miast. Tyle pamiętam, bo jakoś idealnie nie kojarzę tych faktów.. szczególnie po piwku! (śmiech)
FM: A kłóciliście się przy tworzeniu płyty? Były starcia, czy raczej kompromisy?
Tas: Było wiele momentów, kiedy było nerwowo. Musimy się przyznać do tego, że nie jesteśmy płodnymi twórcami. Strasznie długo siedzimy nad jednym utworem- to żmudna, rzetelna praca. Było nawet tak czasami, już po płycie, że przyjeżdżałem do Wojtka na próbę, trwała 5 minut i wracałem do domu, bo nie czułem tego. Wiadomo, że sympatia zawsze zostawała, ale.. tak naprawdę my cały ostatni rok byliśmy praktycznie dzień w dzień razem, jak w małżeństwie. Przez taki czas jakieś rzeczy zawsze wychodzą. Musieliśmy chwilę od siebie odpocząć.
FM: Jak to wyglądało? Wojtek chciał zrobić coś, ty chciałeś dodać coś od siebie.. wybieraliście jedną opcję albo drugą.. a może szliście trzecią?
Tas: Pod tym względem jednak kompromisy były.
Czarny: ..kompromisy, tak!
Tas: Nie mam takiego kawałka, do którego nie byłem przekonany, a do którego mnie Wojtek zmusił.
FM: A dużo kawałków przez to odpadło? Na zasadzie: nie będzie tego w ogóle, bo tu się nie zgadzamy?
Czarny: Na pewno byliśmy wobec siebie szczerzy. Jeśli coś nie spodobało mi się w bitach Tasa, jakiś fragment czy konkretne dźwięki, na przykład perkusja, to mówiłem mu o tym i proponowałem jakieś inne rozwiązania. I vice versa. Tas bez owijania w bawełnę mówił: „weź to wywal i nagraj jeszcze raz porządnie”. Ale o to raczej nie było kłótni, bo umiemy przyjąć wzajemną krytykę. Momentami stres i brak czasu dokuczał nam, byliśmy już sobą zmęczeni.. i wtedy być może pojawiały się jakieś małe konflikty.
FM: A kobiety?
(śmiech)
FM: Wkurzały się pewnie, co?
Tas: Ja byłem już akurat sam, jak kończyliśmy płytę. Ogólnie to dość prywatna sprawa..
FM: Bardziej chodzi mi o to, czy kobiety pomagają tworzyć, czy wręcz przeciwnie?
Tas: To powiem coś od siebie. Choć nie miałem w tym czasie dziewczyny, to moje życie towarzyskie i rekreacyjne wtedy bardzo ucierpiało. Od początku roku tak do marca siedziałem nad muzyką dzień w dzień.. myślę, ze Wojtek tak samo. Poświęciliśmy swój wolny czas. I jeśli chodzi o kobiety, odpowiem szczerze, że nie.. to nie sprzyja tworzeniu muzyki.
Czarny: To trudne pytanie, dość osobiste. Uważam, że dość ciężko jest połączyć związek z procesem tworzenia muzyki, który często pochłania niesamowicie dużo czasu. Dlatego, potrzebne są kompromisy.
Tas: Są takie sytuacje, że dziewczyna się stara, stara się spojrzeć na to tak: „to jest jego pasja, więc ja mu pomogę”. Prawda jest jednak taka, że im bardziej chce pomóc w sposób, że ja siadam i robię coś, a ona przynosi mi...nie wiem... budyń z malinami czy herbatę (śmiech).. tym gorzej, bo ja już wtedy nic nie zrobię. Moim zdaniem tworzenie muzyki to jest tak indywidualna i tak intymna sprawa, (Czarny potakuje) przynajmniej dla mnie, że nie dopuszczam do tego innych ludzi, osób trzecich. Aczkolwiek tak, jak powiedziałem na początku, pomimo iż taka pomoc nie sprzyja, to nie znaczy ze dziewczyny są złe, bo wręcz przeciwnie (śmiech). Na IDA zabrałem swoją wybrankę i spisała się na medal. Po prostu wydaje mi się, że ciężko zrozumieć taki trochę dziki i samotny tryb życia, przynajmniej u mnie proces twórczy wiąże się właśnie z takim trybem.
FM: Ale nie masz tak, że tworzysz coś, puszczasz jej i mówisz: posłuchaj i oceń?
Tas: Ja tak nie robię.
Czarny: Jeśli chodzi o ocenę, to mam tylko kilka osób, którym puszczam moje i nasze wspólne rzeczy - jest to mama, Zuza i Tas... chociaż Tas ostatnio trochę rzadziej, bo się boję, że odkąd zająłem się produkcją będzie mnie z założenia krytykował (śmiech)..
FM: ..a mama i Zuza mówią, że jest pięknie..?
Czarny: Nie, nie! (śmiech) Zuza często mnie chwali. Mama za to jest bardzo krytyczna, rzadko kiedy mówi, że coś brzmi fajnie. Mama wywodzi się z zupełnie innych kręgów muzycznych, bardziej interesuje ją muzyka poważna, dla niej musi się sporo dziać w utworze, musi być bogata aranżacja, zmiany w harmonii i tak dalej. Ona cały czas przekonuje się do muzyki hiphopowej i elektroniki, która opiera się głównie na loopach i jakichś tam małych... powiedzmy - wariacjach harmonicznych. Jednak czasami bardzo mi pomaga, bo potrafi obiektywnie ocenić, czy coś jest dobre, czy nie, jest bardzo krytyczna.
Tas: .. ale to jest fajne.
Czarny: A co najlepsze, nasz album bardzo jej się spodobał. Jakieś 2,3 tygodnie po premierze płyta na okrągło grała w kuchni, mama śpiewała refreny i tak dalej...
Tas: Były też takie momenty, kiedy pomogła nam podjąć decyzję .. na przykład: jej zdaniem coś fałszowało, a my tego nie słyszeliśmy.. później się okazało, że rzeczywiście fałszowało. Więc to poprawialiśmy.
Czarny: Na przykład, tworząc kawałek z Rasem kilka razy poprosiłem mamę o radę. Konkretnie, przy nagrywaniu skreczy opartych na melodii. Ja to tak bardziej na ucho wziąłem, jako - powiedzmy – hiphopowiec... który generalnie nie ma wykształcenia muzycznego..
Tas: (śmiech) Elo, elo!
Czarny: ..a mama przyszła i powiedziała: „Eee, tutaj trzecia nutka trochę nie stroi..” czy coś w tym stylu. Potem słucham i mówię: „no tak, masz rację!". Pozdrawiam więc moją mamę, chociaż to nie wywiad w telewizji (śmiech).
FM: Spokojnie, znajdzie się miejsce.. Więc skoro już przy rodzinie jesteśmy – o ile dobrze kojarzę, po wydaniu płyty zrobiliście imprezę dla rodziny. Pamiętacie?
Tas (wtrąca): Przed wydaniem!
Czarny: Przed? (po chwili dyskusji). Była faktycznie, przed premierą płyty.
FM: No więc.. czy była jakaś impreza z okazji kolejnego sukcesu? Konkretnie: miejsca na podium na mistrzostwach IDA?
Czarny: Hm, nie robiliśmy żadnej zbiorowej imprezy..
FM: Ale było jakieś świętowanie?
Czarny: W sumie bardzo się ucieszyłem, bo zanim przyjechałem do domu, moja rodzinka wywiesiła na klatce schodowej baner z napisem „Witamy mistrzów świata” (śmiech). Słowo V-ce było dopisane tak malutką czcionką, że zauważyłem je dopiero po paru dniach. Zresztą baner wisiał jeszcze przez ponad tydzień, tak żeby Tas mógł zobaczyć. Rodzice wciąż się pytali: „Kiedy będzie Tas? Kiedy będzie Tas?”. Potem oglądali cały wieczór filmy z mistrzostw.
FM: Dumni?
Czarny: Tak..
FM: A czy macie jakieś fizyczne trofeum z mistrzostw?
Czarny: Dostaliśmy dyplom, dość nietypowy a zarazem bardzo stylowy, taką jakby płytę z wypisanymi ksywami. Dostaliśmy jeszcze kolorowy winyl, powiedzmy - picture disk, na którym widnieje napis „second place”. Na tej płycie jest wytłoczony kawałek promujący tegoroczne IDA. Mamy więc dwa trofea, na pewno jakiś większy prestiż i przede wszystkim - satysfakcję. Najważniejszy jest dla nas sam tytuł.. no i właśnie satysfakcja, czyli fakt, że sprostaliśmy swoim oczekiwaniom. Myśleliśmy, że będzie dużo gorzej, że stres nas zje, ktoś się potknie..
Tas: Tak naprawdę mi nawet nie chodziło o miejsce, ale żeby dobrze zagrać... a to był maks naszych możliwości.
Czarny: Moim celem było również dobre reprezentowanie Polski w tym konkursie. To są zawody międzynarodowe, gdybyśmy się potknęli w pewnym momencie i bylibyśmy... nie wiem.. siódmi na przykład... no to byłoby nam strasznie głupio wobec ludzi, którzy tam przyszli lub trzymali za nas kciuki przed monitorami. Naszym głównym celem było to, żeby zagrać dobrze. Na szczęście nie mieliśmy wielu błędów...
Tas: ..były dwa takie drobne.. oceniam tak 9/10.}
Czarny: Dużo gorzej nam szło na próbach
Tas: … tak, tam niska skuteczność była.
FM: Czyli wychodzi na to, że stres was mobilizuje?
Czarny: W tym trochę szczęścia było.
Tas: Dużo szczęścia! Mnie już pod koniec empecetka odmawiała posłuszeństwa. Tak tydzień, dwa później graliśmy na koncercie we Wrocławiu. Nie potrafiłem zagrać do końca tego koncertu, bo już się wszystko posypało. Na IDA to był ostatni raz, kiedy ona (czyli: empecetka, dop.redakcji) mnie posłuchała! (śmiech)
Czarny: Tak, to było fajne. Ja z kolei przyjechałem ze swoim gramofonem z Poznania. Na próbie tuż przed samymi zawodami coś złego się z nim stało. Mój Numark ma niestety plastikową obudowę, a w sali kinowej było bardzo dużo basu i wszystko nam sprzęgało. W ostatniej chwili zamieniłem gramofon (konkretnie na starego,dobrego Technicsa 1210). Sytuację można porównać do tego, jakby kierowca Formuły 1 w dniu wyścigu musiał wymienić bolid. Gramofon jest dla mnie bardzo istotnym elementem setupu. To, że grałem na innym sprzęcie, dodatkowo mnie zestresowało.
Tas: No i na próbie nam nie wyszło... przed samym występem.
Czarny: Ja bardzo się zestresowałem tym, że mam na stole nowy sprzęt i muszę jakoś go wyczuć już w czasie grania.
Tas: Dużo, dużo szczęścia.
FM: Co dalej? Poprzeczka wisi wyżej.
Tas: Na pewno, to możemy obiecać, będzie nowa płyta. Będzie trochę inna, w kierunku nowych brzmień. W hiphopie zrobiliśmy już wszystko, co było z naszej strony do zrobienia. Czujemy, że nadszedł czas, by zrobić krok naprzód. Będzie trochę nu soulu, elektroniki. Na dniach odbędzie się premiera nowego klipu z Rashaanem Ahmadem. Potem w kwietniu ruszamy we trójkę w trasę po Polsce. Zaczynamy w Poznaniu, kończymy w Warszawie.
FM: To już kolejna współpraca z Rashaanem Ahmadem. Kto był pomysłodawcą zarówno pierwszego koncertu jak i kontynuacji w postaci trasy?
Tas: Chętnie o tym opowiem. Inicjatorem koncertu z Rashaanem był Filip, dobry duch naszego duetu.
FM: To ktoś jak menedżer?
Tas: Nie, nie nazwałbym go tak... raczej nasz przyjaciel. Zaprzyjaźniłem się z Filipem i współpracuję w Proporcji. Dobrze nam się działa razem. Filip wciąż nas namawia, dopinguje, pojechał z nami i świetnie wspierał podczas IDA. Tak naprawdę to Filip wszystko ogarnia. Nie chcemy mieć menedżera jako takiego. Nie pasuje to do nas w ogóle.
FM: Nigdy nie wiadomo, czy nie będziecie kiedyś potrzebowali..
Czarny: W sumie gadaliśmy ostatnio o tym..
Tas: Przy poprzedniej płycie ja się zajmowałem wysyłką wszystkich rzeczy... no i nie ogarnąłem. Mieliśmy takie dziury, w papierach, w obliczeniach. Wiesz, ciężko jednocześnie robić muzykę, pracować gdzieś i ogarniać te formalne sprawy. Brakowało mi czasu, żeby to wszystko dobrze zrobić, a Filip podejmuje się tego chętnie. I to on zaproponował, by dalej działać z Rashaanem Ahmadem.
FM: Jak się do tego odniósł Rashaan Ahmad? Jaka była jego reakcja na tę propozycję?
Tas: Podczas jego ostatniego pobytu Rashaan zagrał koncert tak naprawdę z Czarnym. Do tego zrobiliśmy wspólny kawałek, taki jamik, i nakręciliśmy do tego teledysk. A jeśli chodzi o jego wrażenia.. wydaje mi się, że zarówno publiczność, jak i sam Rashaan byli pozytywnie nastawieni. Ja byłem w szoku, że tylu ludzi zainteresowało się koncertem artysty, który tak naprawdę jest niszowy.
FM: Mnie osobiście bardzo podobał się ten koncert, był energetyczny, czuło się, że Rashaanowi się podoba, ludziom się podoba.. Przez moment było takie zespolenie, jedność z publiką.. to się rzadko spotyka, fakt.
Czarny: To prawda, było świetnie. (do Tasa) Jak długo Rashaan w ogóle był w Poznaniu.. trzy dni?
Tas: Od poniedziałku do piątku.. pięć dni nawet!
Czarny: To sporo. 5 dni i dwa klipy? Myślałem, że będzie miał lepszy bilans. (śmiech)
FM: A skąd w ogóle pomysł z udziałem Kohndo na płycie?
Czarny: Zaangażowanie Kohndo było pomysłem Tasa. Generalnie, chcieliśmy zaprosić kogoś z Francji. Współpracę z Melodiqiem także zaproponował Hubert. Udział Muneshine'a i Profa to raczej były nasze wspólne pomysły. Słuchaliśmy ich i bardzo chcieliśmy połączyć z nimi siły na płycie. Nie było natomiast ciśnienia na jakieś bardziej znane, mainstreamowe osoby.
Tas: Ja osobiście traktuję, i Wojtek pewnie się ze mną zgodzi, MC jak dodatkowy instrument. Dlatego Prof dla mnie w tej chwili to jedyny raper, z którym chciałbym robić kawałki. On ma świetny flow, fajnie brzmi na takich bitach. MC to musi być dobry instrument.
FM: ..tylko, że jemu się już tak trochę nie chce, co? Ostatnio z nim na ten temat rozmawiałam..
Tas: No nie chce się. (śmiech)
Czarny: W wielu wywiadach Tas mówił o tym, że Prof to jedyny raper, z którym chciałby zrobić płytę.... Prof już pewnie ze cztery albo pięć razy o tym przeczytał albo usłyszał i chyba do niego nie trafiło (śmiech).. więc może teraz?
FM: Jakieś plany na featy spaliły na panewce?
Czarny: Były osoby, które albo się nie zgodziły, albo miały... hm, powiedzmy - zbyt duże wymagania wobec nas (śmiech). Były też takie, które chciały to zrobić, ale, że tak powiem – nie ogarnęły.
Tas: Były dwa albo trzy takie przypadki.
FM: Myśleliście kiedyś, co by było, gdyby nie muzyka? Którędy byście poszli? A może od zawsze było pewne, że tak właśnie będzie wyglądało wasze życie?
Tas: Ja myślę, że to nadal nie jest pewne. Ja na przykład.. i Wojtek już raczej też... borykam się z dylematami życia dorosłego. Mówiąc szczerze, chciałbym się zająć tylko i wyłącznie muzyką. Fajnie jest robić to, co się lubi i mieć możliwość utrzymania się z tego. Ale też nie zawsze można. Z drugiej strony, kiedy muszę podjąć jakąś pracę zarobkowe, to potem brakuje czasu, tym bardziej, że tak jak wcześniej mówiłem, nie jestem płodnym artystą... kurde, nie lubię tego słowa...
FM: Przecież jesteś artystą.
Tas: Płodnym twórcą muzyki, o może tak.
FM: To może rzemieślnikiem?
Tas: Chciałbym, nie ukrywam. No ale w liceum bitów robiłem rocznie 50, teraz robię 6.
FM: Przecież nie ilość, ale jakość się liczy.
Tas: Tak, ale muzyka to jest takie rzemiosło. Myślę, że gdybym więcej nad tym siedział, efekty byłyby mimo wszystko lepsze.
FM: Czyli za 5 lat życie rodzinne, muzyka w odstawkę, etacik?
Tas: Nie chciałbym tego, ale..
FM: ..ale nie wykluczasz?
Tas: No nie wykluczam, niestety..
FM: Czarny, a ty, gdzie widzisz siebie w przyszłości?
Czarny: Generalnie przez kilka ostatnich lat starałem się łapać kompromis między edukacją,pracą a robieniem muzyki. Dopiero jakoś ostatnio postanowiłem, że spróbuję zrobić wszystko, co w mojej mocy (czy to jako producent, czy jako didżej, a może jako realizator studyjny) by móc zawodowo robić to, co kocham, po prostu. Jeśli nic z tego nie wyjdzie, być może zostanę stolarzem u mojego wujka w warsztacie. Jakoś sobie poradzę, a póki co, chciałbym robić w życiu to, co daje mi największą frajdę - czyli zajmować się muzyką.
FM: Za rok startujecie znowu w mistrzostwach.. po złoto?
Czarny: Dla mnie to już był taki sukces, że nie mam teraz większej potrzeby, by go przeskoczyć. Nie jestem takim typem... nie wiem, jak Tas..
FM: Myślę, że on też nie (śmiech)..
Tas: Jeśli chodzi o mnie, nie chciałbym tego sukcesu podbijać, bo uważam, że to i tak był dla nas bardzo szczęśliwy dzień. Powtórzę znowu, że nam przede wszystkim chodziło o to, by fajną rutynkę zaprezentować. Takie podejście, że „o kurde, brońmy tytułu” to już zmienia się w sport... a nie o to tutaj chodzi.
Czarny: Dużo bardziej mi zależy na tym, żeby zrobić lepszą płytę.
Tas: Tak, po prostu żeby się rozwijać, a niekoniecznie kolekcjonować coraz lepsze tytuły. To nie jest wyznacznik mojej pracy.
Czarny: Udział w zawodach sprowadza się do tego, żeby w ciągu 6 minut zawrzeć jak najwięcej takich, nazwijmy to- popisówek, podczas gdy płyta wymaga dużo większego wysiłku i pracy, a co istotne, wiąże się jednak z dużo mniejszym stresem.
FM: Powodzenia w takim razie życzę i dziękuję za rozmowę.
Tas i Czarny: My również dziękujemy.