?To nie marketing, a muzyka powinna być głównym wyznacznikiem?
Feelaz 20 lat na klubowej scenie
| Dawid Balcerek
Filip Weymann, znany bardziej klubowiczom jako Feelaz, to DJ, organizator imprez oraz właściciel sklepu Vinylgate Recordstore. Już w najbliższy weekend będzie świętował swoje 20-lecie grania imprez. Taki jubileusz to zawsze dobra okazja, żeby porozmawiać i powspominać dawne czasy. Jak wyglądała kiedyś scena, a jak teraz? Pamiętacie jeszcze, takie kluby jak MO czy Zez? Powspominajmy, ale dowiedzmy się również, co dla nas przygotował Feelaz na najbliższą sobotę w klubie Tama, gdzie będzie świętował swój jubileusz.
Zaczniemy nostalgicznie, inaczej się nie da. Pamiętasz swoją pierwszą płytę?
Oczywiście! To były akurat dwie płyty, Origin Unknown “Valley Of The Shadows” oraz Alex Reece “Pulp Fiction”. To był 1996 rok, wówczas miałem tylko 2 gramofony typowo odsłuchowe, które wygrzebałem z piwnicy. Postawiliśmy je z kumplami koło siebie i wydawało nam się, że coś tam miksujemy. (śmiech)
A pierwsza impreza?
W ogóle pierwsze imprezy to były jakieś domówki, ale po raz pierwszy oficjalnie w klubie zagrałem 5. XI.1999 r. - w późniejszym klubie MO. Wtedy to było jeszcze pierwsze „wcielenie” klubu i nazywał się La Matadero, czyli Rzeźnia.
Pamiętasz może, co wtedy mniej więcej grałeś?
Na pewno zagrałem jakieś utwory Johannes Heila, który wtedy wydawał świetną muzę, na pewno też jakieś stare Tresory - Cristian Vogel, Pacou etc… Pamiętam mniej więcej co grałem, ponieważ kilka tygodni wcześniej nagrałem swój pierwszy i chyba jedyny demo mix na kasetę, którą przekazałem przez wspólną koleżankę DJ’owi Pete Bull’owi. Pete Bull wówczas organizował sporo imprez techno w Poznaniu, a że demówka mu się spodobała, to chwilę później zaliczyłem swój klubowy debiut, za co mu dozgonnie będę wdzięczny.
Extension - opowiedz coś więcej o tym projekcie. To wtedy zaczęło się poważne granie w Eskulapie?
Granie w Eskulapie zaczęło się dla mnie wcześniej, bo już wiosną 2000 r. Wtedy zaliczyłem kolejny debiut, tym razem na legendarnych "Tresorach". Natomiast Extension to projekt, który powstał pod koniec 2001 roku, kiedy Pete Bull kończył studia a zarazem pobyt w Poznaniu. Generalnie idea była taka, żeby wyjść ze świeżą inicjatywą – nie sądziłem, że powstanie z tego cykl imprez, który przetrwa kilkanaście lat.
W tamtych czasach sporo grywaliście również w MO i ZEZie. Jak wspominasz tamte czasy i imprezy w tych lokalach? Poznań wówczas był bardzo mocny na klubowej mapie Polski.
Rzeczywiście, Poznań wtedy jak i teraz przodował w kraju, jeśli chodzi o ilość klubów i imprez. Skala jest jednak nieporównywalna, gdyż wtedy w mieście publiczności zainteresowanej muzyką elektroniczną było łącznie ok. tysiąca osób, a dziś jest to liczba wielokrotnie większa. Ja osobiście dobrze wspominam tę kameralność sceny. Na pewno imprezy nie były wówczas brane za pewnik i miały bardziej dziki a zarazem rodzinny charakter. Co wcale nie znaczy, że teraz jest gorzej - po prostu inne czasy.
Masz też za sobą epizod na Wyspach. 3 lata to sporo czasu. Na pewno klimat UK miał bardzo duży wpływ na to jak się ukształtowałeś muzycznie.
Na wyspach mieszkałem rzeczywiście ok. 3 lat, aczkolwiek muzyczny wpływ UK zaczął się dużo wcześniej, bo już od ok. 1994-95 roku, kiedy moje kuzynki z Londynu przywoziły kasety z nagraniami z tamtejszych pirackich stacji radiowych. Brytyjska scena muzyczna zawsze była mi szczególnie bliska, przede wszystkim ze względu na różnorodność.
Będziesz miał dobre porównanie, gdyż pamiętasz pierwsze imprezy w Eskulapie z lat 90-tych. Teraz mamy Tamę, która przejęła schedę, a muzyka techno stała się bardzo popularna. Uważasz, że to dobrze dla tego gatunku? Słychać wiele narzekań, że techno wyszło z undergroundu na „salony”, że na imprezy przychodzą przypadkowe osoby itp. Nie wszystkim się to podoba.
Wszystko ma swoje plusy i minusy. Na pewno dużym plusem jest najwyższy w dziejach polskiej sceny klubowej poziom produkcji imprez. Na szczęście czasy, kiedy w klubach stały dwa pierdzące głośniki, które w dodatku obsługiwał barman albo szatniarz odeszły do lamusa bezpowrotnie. Kluby pod każdym względem są w tej chwili na zupełnie innym poziomie niż chociażby 10 lat temu. "Moda na techno" niewątpliwie jest, przecież są weekendy, kiedy w samym Poznaniu mamy do wyboru kilkanaście imprez z muzyką elektroniczną. Do tego w sezonie, praktycznie co weekend, można zaliczyć jakiś festiwal, i mówię tu tylko o Polsce. Mimo tej ilości i teoretycznie nieskończonego dostępu do muzyki, niekoniecznie odzwierciedla się to w różnorodności oferty muzycznej. Generalnie żyjemy w tej chwili w czasach, kiedy wszystko dzieje się mega szybko… Artyści, o których prawie nikt nie słyszał rok temu, nagle stają się mega gwiazdami. Często dzięki sprytnemu wykorzystywaniu mediów społecznościowych przez agencję PR. Z kolei wielu artystów, którzy niekoniecznie chcą lub nie umieją w tym cyrku uczestniczyć, ale mają za to wielki talent muzyczny, wypada z karuzeli i po 2 latach mogą już być wspomnieniem przeszłości, ponieważ np. będą musieli wrócić do pracy w biurze etc., a muzyka schodzi na dalszy plan. Na pewno to jest aspekt, który mi nie tylko nie odpowiada, ale wręcz martwi! Koniec końców to nie marketing, a muzyka powinna być głównym wyznacznikiem…
fot. Artur AEN Nowicki
W Twoim życiorysie nie sposób pominąć sklepu przy ul. Garncarskiej, czyli Vinylgate Recordstore. Skąd wziął się u Ciebie pomysł na sklep z płytami winylowymi. Wówczas nie było takiej mody na wosk jak jest teraz.
Zgadza się. Kiedy 7 lat temu otwieraliśmy Vinylgate to nie było takiej mody na winyle, aczkolwiek ona nigdy tak naprawdę całkiem nie minęła. Zajawkowicze kupowali płyty nawet w tych najgorszych dla czarnej płyty czasach, kiedy wszem i wobec głoszono, że winyl praktycznie już nie żyje, a płyty zniknęły z tzw. main streamu. Sami z Szymonem byliśmy takimi zajawkowiczami i stąd powstał pomysł, żeby otworzyć sklep z płytami.
Płyty możemy kupić już nawet w Biedronce. Dla starego szperacza płyt i właściciela sklepu jest to denerwujące? Jak do tego podchodzisz?
Mnie to szczerze mówiąc ani ziębi ani parzy. Zdarzyło mi się kupić chyba dwa razy płytę w Biedronce przy okazji zakupów, tak że nie jestem jakimś purystą w tej kwestii, ale osobiście zdecydowanie wolę tzw. digging w bardziej klimatycznych miejscach. Jako właściciela niezależnego sklepu również ma to znikomy wpływ na sposób w jaki funkcjonuję mój sklep.
Jesteś pomysłodawcą cyklu Acid Plant. Czym się kierujesz przy doborze zapraszanych artystów? Masz już w głowie plany na najbliższe bookingi?
Dobór artystów jest czysto subiektywny i przede wszystkim odzwierciedla mój gust muzyczny. Przedstawiam managementowi klubu Tama różne pomysły i wspólnie próbujemy znaleźć jakiś konsensus. Oczywiście musimy brać pod uwagę różne aspekty, nie tylko czysto muzyczne, ale one są zawsze na pierwszym miejscu.
Najbliższa impreza Acid Plant odbędzie się 22.11 i zagra na niej Surgeon, postać, której nie trzeba przedstawiać nikomu, kto choć w minimalnym stopniu interesuje się muzyką techno. Powraca po prawie 10 latach nieobecności w Poznaniu i gwarantuję wszystkim, że jest w życiowej formie! Na 2020 mam już zarys pierwszych dwóch edycji - na dniach dopinamy szczegóły, ale karty zostaną dopiero odkryte wraz z ogłoszeniem zimowo-wiosennego programu Tamy.
Przed nami Twoja jubileuszowa impreza w Tamie, gdzie zagrasz w konwencji „all night long” na 20-lecie grania w klubach. Jak wyglądało u Ciebie przygotowanie do takiego wydarzenia? Pewnie spędziłeś sporo czasu na samej selekcji numerów.
Właściwie od momentu, kiedy zdecydowałem się na taką formę spędzenia „20-stki”, regularnie myślałem „z grubsza” nad planem, jak chciałbym wypełnić te 7h muzycznie. Następnie sukcesywnie dokładałem płyt do skrzyni przy okazji słuchania muzyki i różnych nasiadówek domowych. Teraz jestem na etapie dwóch pełnych skrzynek, które zamierzam pod koniec tygodnia dokładniej przejrzeć i posegregować płyty wg. gatunków i klimatu. Samego grania i tak nie da się zaplanować, a przynajmniej ja nie potrafiłbym ułożyć sobie np. playlisty w domu, więc muzycznie również dla mnie ta noc będzie niespodzianką. Jedyne co planuję, to podróż po całym spektrum muzycznym jakie mnie ukształtowało, tak że na pewno będzie kilka zaskakujących momentów!
Masz do spełnienia życzenie urodzinowe. Kogo bookujesz na imprezę i gracie razem b2b?
Może ktoś z Hessle Audio - Ben Ufo / Pearson Sound albo np. Objekt?