
W nowej odsłonie
Kamil Bednarek
| Wioletta Łechtańska
Kamil Bednarek, którego nie musimy Wam przedstawiać, 16. listopada wystąpił w poznańskim klubie „U Bazyla”. Nasze miasto czekało na niego z niecierpliwością – biletów zabrakło już kilka dni przed koncertem. Z ekipą Freshmag’a rozmawiał przed występem – o minionym roku, nowej płycie i wszystkim tym, czego jeszcze nie wiecie. Poniżej jeszcze gorący wywiad z artystą.
Freshmag: Od ostatniego naszego spotkania, kiedy grałeś na poznańskich Juwenaliach, minął ponad rok. Od tamtej pory wiele się u Ciebie zmieniło - występ na Woodstocku, w Ostródzie, był Festiwal w Opolu, Jarocinie…
Kamil Bednarek: No rzeczywiście dużo się wydarzyło. Przede wszystkim ten Woodstock – duża sprawa, najpiękniejszy festiwal w Polsce, a my tam pośród wszystkich. Wspaniały był ten rok…
FM: Ale też „Bitwa na głosy” i regularne występy w innych stacjach telewizyjnych. Czujesz się bardziej artystą czy celebrytą?
K.B.: Z tych dwóch opcji bardziej muzykiem, artystą. Celebrytą nigdy nie chciałem być nazywany. Wystąpiłem jednak w „Mam Talent” i „Bitwie na głosy”, więc muszę się liczyć z tym, że będę tak postrzegany. Tak jest, gdy często pokazujesz się w telewizji, jednak ja chciałem wykorzystać swoje pięć minut, bo nie wiedziałem ile jeszcze będzie trwało. Jak na razie sporo się przeciągnęło (śmiech).
FM: Kamil Bednarek to nie tylko jednak telewizyjna sława, ale dokonania artystyczne. Pierwsza płyta StarGuardMuffin „Szanuj”, wróćmy do niej na chwilę …
K.B.: Oj tak, nasze pierwsze wypociny, słodkie …
FM: … No tak, ale płyta multiplatynowa, jedna z najlepiej sprzedających się, 70 tysięcy osób ją kupiło.
K.B.: No tak, do mnie to wszystko początkowo w ogóle nie docierało. Dostawaliśmy te nagrody, odbieraliśmy je, a ja nie wiedziałem, o co chodzi. Tyle zamieszania dookoła, a czułem się tak jak bym stał obok. Ale w sumie cieszę się, że tak się mój los potoczył.
FM: Rok temu jak się widzieliśmy, mówiłeś, że już zawsze będziecie razem ze StarGuardMuffin, i co?
K.B.: W sumie zawsze tego chciałem. Jednak Kuba Wojciechowski postanowił zwolnić, wrócić do szkoły, do domu. Jak jesteśmy w trasie, to niestety nie ma na to czasu. Sam chciałbym chwilę odpocząć, jechać do domu, ale trzeba wykorzystać ten czas właśnie teraz. Na Kuby miejscu bym nie zrezygnował, ale on podjął inną decyzję i ja to szanuję. Nikt się na siebie nie obraził, tęsknimy za sobą, staramy się nawzajem odwiedzać i utrzymujemy kontakt. My jednak dalej działamy w nowym projekcie, nie zatrzymujemy się. Wykorzystujemy te chwile… Ważne, że wciąż mamy dla kogo grać... Jestem bardzo ciekaw, jak by nas odbierali za granicą, gdzie nikt nas zupełnie nie zna.
FM: A nie mieliście takich propozycji?
K.B.: Mieliśmy, ale nie zawsze możemy zgrać się w czasie z takimi propozycjami, bo wciąż jesteśmy w trasie po kraju. Taki wyjazd trzeba logistycznie przygotować, zaplanować kilka koncertów – w końcu nie mamy tam jechać na spontaniczne wakacje. Wierzę, że niebawem uda nam się pograć trochę za granicą…
FM: Myślenie biznesowe tak? <śmiech>
K.B.: Gdzie, ja biznesmen, no co Ty? <śmiech>
FM: W nowy projekt zaangażowało się trzech artystów z SGM, oprócz Ciebie jeszcze Maciek Pilarz i Radek Szyszkowski, to dlaczego zmieniliście nazwę ze StarGuardMuffin na Bednarek?
K.B.: Dawno temu jak zakładaliśmy zespół, powiedzieliśmy sobie, że jak którykolwiek z nas odejdzie, to już nie będzie StarGuard Muffin. No i tak się stało.
FM: Nowy, debiutancki album zespołu Bednarek „Jestem…” ukaże się w sprzedaży 28 listopada. Co to za projekt?
K.B.: To jest nasza najnowsza odsłona, o nieco innym charakterze i brzmieniu. Spokojniejsza, bardziej refleksyjna czy sentymentalna. Pojawia się na niej na przykład piosenka wyciągnięta z szuflady, którą napisałem mając 17 lat dla swojej ówczesnej dziewczyny. Wstydziłem się komukolwiek pokazywać ten tekst, ale jednak go nagraliśmy... To utwór „Dla Ciebie”. W nagraniach można również usłyszeć saksofon i skrzypce. I tak prawdę mówiąc tych skrzypiec czasem mi brakuje na koncertach. Na płycie pojawią się też hip-hopowe brzmienia, nieco złagodzone nutą reggae. Projekt Bednarek to też wspaniali ludzie… Nowi członkowie zespołu to Piotr "Piter" Bielawski i Piotr "Zwierz" Stanclik, którzy już poczuli nasz klimat i razem świetnie się bawimy. Na płycie w chórkach zaśpiewała też moja siostra Kornela, Ania Mrożek oraz Monika Biczysko z „Bitwy na głosy”. Wśród zaproszonych gości pojawiają się również: Gutek, Dawid Portasz, Staff i Michał Jelonek.
FM: Przypomnijmy… Gutek, który współpracował z Paktofoniką…
K.B.: W sumie tak, ale bardziej z Kalibrem 44 i Abradabem. Paktofoniki często słuchałem i śpiewałem sobie ich kawałki. „Od A do Zet, do Zet do A, Ja to ja to jasne jak dwa razy dwa”…
FM: … „Paktofonikę Gutek już zna”, teraz czas na Bednarka <śmiech>. A na poważnie jesteś dumny z płyty?
K.B.: Jestem, ale czuję niedosyt. Zazwyczaj, gdy słucham swojego głosu, to go nie lubię, a na tej płycie jest dla moich uszu do zniesienia. Ale mam materiału, zapału i pomysłów jeszcze na kolejną płytę. Aha i szykują się niespodzianki, ale nic na razie nie mogę powiedzieć.
FM: Jakieś osoby?
K.B.: Na razie cichsza...
FM: Czy dziś na koncercie Poznaniacy posłuchają kawałków z nowej płyty?
K.B.: Pojawią się zarówno te stare, znane kawałki jak i nowe. Powoli wyczuwamy już publikę, sprawdzamy, które nowe utwory im się podobają. Cieszę się, że coraz więcej ludzi słucha reggae, a nasi odbiorcy to nie tylko dzieci, ale też i poważni ludzie. Mam nadzieję, że tak, jak my dojrzewamy z płyty na płytę, to młodzież będzie dojrzewać razem z nami…
FM: Tego Ci życzę. Powodzenia na koncercie, podczas promocji i do zobaczenia przy okazji następnej płyty lub koncertu w Poznaniu.
K.B.: Do zobaczenia, dbajcie o siebie.