
„Stałam się silniejsza”
Kinga Miśkiewicz
| Joanna Hała
Współtwórczyni projektu Furia Futrzaków powróciła na scenę z solowym materiałem. Z Kingą Miśkiewicz rozmawiamy o okolicznościach powstania debiutanckiego albumu „To mi nie”, współpracy z mężczyznami i odpowiedziach na ważne pytania, które sobie kiedyś zadała.
W jednym z wywiadów powiedziałaś, że nareszcie możesz kontynuować swoją drogę artystyczną bez presji. Od czego się wyzwoliłaś?
Dużo się we mnie zmieniło, jeśli chodzi o tworzenie muzyki. Ja już nie muszę muzyki sprzedawać, ponieważ nie jest to moje główne zajęcie. Zarabiam na siebie w trochę inny sposób, a śpiewanie jest moim dodatkowym sposobem na życie. Dzięki temu mogę robić taką muzykę jaką chcę i czuję. A presja w niczym nie pomaga, odkąd to zauważyłam, żyje mi się zdecydowanie lepiej.
Wcześniej tworzyłaś wraz z Andrzejem Pieszakiem dobrze przyjęty projekt Furia Futrzaków. W pracy nad album „To mi nie” również towarzyszył ci Andrzej. Dlaczego zależało ci na zmianie formy?
Piosenki, które powstały na „To mi nie” są bardzo osobiste. To część mojej historii, dlatego nie widzieliśmy innej możliwości niż podpisanie albumu moim imieniem i nazwiskiem. W Furii Futrzaków śpiewałam o bardzo różnych rzeczach, często opowiadałam tam o historiach zasłyszanych, niekoniecznie związanych z tym kim jestem i co sama przeżyłam. Liczyła się zabawa słowem, treść była lżejsza. Teraz bardzo ważna jest moja opowieść.
Miałaś założenie, żeby album „To mi nie” był swego rodzaju kobiecym manifestem?
Akurat podczas tworzenia byłam na takim etapie, że swoją kobiecość odnajdywałam. Możliwe że wyszedł z tego manifest, choć tego nie planowałam. Mam wrażenie, że bardzo długo byłam niedojrzała. Nie podejmowałam sama ważnych decyzji, oddawałam odpowiedzialność za swoje życie i szczęście innym ludziom. Nie mogłam o sobie powiedzieć, że jestem kobietą. W pewnym momencie stwierdziłam, że coś jest z moim życiem nie tak. Do zmian zostałam poniekąd zmuszona, ponieważ miałam problemy ze zdrowiem. postanowiłam sporo zmienić. Po tym wszystkim stałam się silniejsza. I zaczęłam zadawać sobie pytania.
Jakie to były pytania?
Podstawowe pytania egzystencjalne. Czego ty w życiu chcesz? Do czego zostałaś stworzona? Czy jesteś na właściwiej drodze? Czy jesteś szczęśliwa? Wbrew pozorom rzadko kiedy się nad tym zastanawiamy i mamy czas na odpowiedzi. Jak zaczniemy o tym wszystkim myśleć, może okazać się, że jesteśmy w złym miejscu i powinniśmy coś zmienić. Tylko to wymaga pracy i wysiłku. Jednak jeśli się odważymy, mogą stać się niezwykłe rzeczy. Wtedy można świadomie działać.
I wyjść na ulicę i krzyczeć?
Teraz nie wychodzę na ulicę i nie krzyczę. Chociaż czasem mi się zdarza, bo za bardzo przyzwyczaiłam się do tego, że w życiu trzeba walczyć. Ale z drugiej strony wiem o tym, że ja nie muszę już walczyć. Otaczam się odpowiednimi ludźmi, robię swoje i idę własną drogą.
A w branży muzycznej? Myślisz, że kobiety muszą walczyć?
Myślę, że tak. Zawsze musimy pracować ciężej, żeby zasłużyć na szacunek.
Miałaś czas, kiedy nie tworzyłaś muzyki. Była to kwestia presji, o której rozmawiałyśmy czy czegoś innego?
No właśnie widzisz. Ja nie robię muzyki, kiedy jestem nieszczęśliwa. Nie wylewam smutków w piosenki. To szczęście inspiruje mnie do działania, dlatego w gorszym dla siebie czasie musiałam skupić się na tym, by wrócić na właściwą drogę. Do tworzenia potrzebuję zastrzyku endorfin.
Wszyscy pytają się o to, dlaczego i czy rzeczywiście nie lubisz kobiet. Odwrócę to pytanie. Dotychczas w muzycznej działalności towarzyszą ci w większości mężczyźni. Jest w nich coś, czego kobiety nie mają?
Ja po prostu bardzo lubię pracować z mężczyznami. Z kobietami też, ale tylko tymi, które mają „męską energię”. Cenię silne osobowości i ludzi, którzy wiedzą czego chcą, ale nie mają typowo damskich problemów. Współpraca z mężczyznami jest dla mnie bardziej komfortowa, choć na płycie pojawia się na przykład tekst autorstwa Anny Michalskiej.
Mówisz, że to płyta bardzo osobista i kobieca, jednak napisali dla ciebie m. in. Jacek Szabrański i Piotr Szmidt (Ten Typ Mes). Jak wyglądało współtworzenie tekstów?
Ważne jest to, że ludzie, którzy mi je pisali, dobrze mnie znają. Czasem wysyłałam im krótkie fragmenty czy zdania. Opisywałam co mogłoby pojawić się w tekstach i o czym chciałabym, żeby napisali. Przyznam, że czasem zaskakiwali mnie swoją szczerością i z tych tekstów dowiadywałam się też czegoś o sobie .
Jak już wcześniej wspomniałaś, zajmujesz się na co dzień czymś innym niż tworzenie muzyki. Uczysz emisji głosu. Nauczyłaś się czegoś od ludzi, którym przekazujesz wiedzę?
Dzielenie się wiedzą zawsze do człowieka wraca. To inspiruje do zadawania sobie pewnych pytań, na które wcześniej bym nie wpadła. Uczę się od moich uczniów tego, jak autentycznie śpiewają. Dużo dają mi relacje z tzw. naturszczykami, którzy otrzymali talent śpiewania i wystarczy ich po prostu naprowadzić na właściwe tory
Opowiadając o tym od razu się rozpromieniłaś.
Mogę o tym opowiadać godzinami. Wiesz, jestem dość małomówna, na co dzień raczej słucham innych. Mam wykształcenie psychologiczne, i to mnie się ludzie bardziej zwierzają, niż ja o sobie opowiadam. Emisji głosu uczę od 10 lat i czuję, że sama bardzo się wokalnie w tym czasie rozwinęłam. Na ten moment jestem zadowolona ze swoich możliwości. Wiem, że mogę z własnym głosem i nie tylko z głosem zrobić wszystko, co chcę.
I słychać to na płycie. Dziękuję za rozmowę!
Mamy też dla Was konkurs - możecie wygrać debiutancki album Kingi Miśkiewicz. Wystarczy odpowiedzieć na pytanie: Z jakim artystą hip-hopowym Kinga współpracuje podczas tras koncertowych? Odpowiedzi wysyłajcie na adres konkurs@freshmag.pl. W mailu należy podać swoje imię i nazwisko. Zwycięzca otrzyma wiadomość zwrotną w poniedziałek 7 stycznia.