
Stanowimy bardzo dobry team i uzupełniamy się
Lion Sheperd
|
Lew przyszedł do pasterza, prosząc o pomoc. W jego łapie tkwił cierń, który sprawiał mu ból. Mimo strachu, mężczyzna wyciągnął kolec. Lew wrócił do lasu, a jego wybawca do swojej trzody. Jakiś czas później, pasterz został fałszywie oskarżony, a w konsekwencji rzucony dzikim zwierzętom na pożarcie. Wśród mięsożerców na arenie pojawił się król dżungli. Rozpoznał swojego przyjaciela i uratował go od śmierci, kładąc swoją łapę na jego kolanie. Był to znak, że pasterz jest niewinny, a zwierzę nie pozwoli go skrzywdzić. Bajka Ezopa o Lwie i Pasterzu to metafora o uprzedzeniach, strachu i tym, jak z nimi walczyć. Może, to właśnie z tego powodu Kamil Haidar i Mateusz Owczarek zainspirowali się tą historią, aby nadać wyjątkowy tytuł swojemu nowemu projektowi.
To, że Polska i Syria są dwoma zupełnie różnymi światami to nie jest żadnym odkryciem. Jednak, chciałabym wiedzieć, co według Ciebie jest najbardziej charakterystyczną, wspólną cechą, która łączy oba te kraje? Są jakieś zachowania typowe dla Polaków i Syryjczyków zarazem?
Jest ich bardzo wiele, pierwsze co mi przychodzi do głowy to gościnność. Ponadto upodobanie do wspólnego biesiadowania i utrzymywanie bardzo silnych więzi rodzinnych. Z drugiej strony skłonność do plotkowania i nadmiernego zainteresowania życiem innych (śmiech). Także bardzo normalne standardowe zachowania społeczne bez względu na region.
Jako dziecko wychowałeś się w Libii i Syrii, w latach późnej komuny. Jak oceniasz, przez pryzmat osoby zamieszanej ale nie uczestniczącej wpływ procesu transformacji na kondycję pokolenia, którego jesteś częścią?
Bardzo ciekawe zagadnienie… tak naprawdę wróciliśmy na stałe w 1991 roku, więc uczestniczyłem już jako dziecko i nastolatek w procesie największej zawieruchy związanej z transformacją. Moje pokolenie wchodząc w dorosłe życie zmierzyło się z najtrudniejszym elementem tego procesu – dzikim kapitalizmem, zalewem rynku dobrami, na które coraz mniej stać było rodziców, postęp technologiczny (internet, telefony komórkowe), otwarcie granic zachodniej Europy, a później bańki spekulacyjne, kredyty we frankach i kryzys. To wszystko było ćwiczone na naszym pokoleniu. Ja jeszcze doskonale pamiętam moment, kiedy pojawiły się snickersy i marsy w sklepach, kolorowe reklamy w telewizji, pogoń za dobrobytem w stylu oryginalnych levisów ze sklepu firmowego, a nie z bazaru. Pamiętam, jak moi koledzy przemycali się do Anglii do pracy uciekając z wycieczek językowych, a później wracali z „misiem” w paszporcie. Kto dostał wizę do USA obrastał legendą. Dzisiaj to jest abstrakcją. Wcale nie 1989, czy 90' były najtrudniejszymi latami w dziejach polskiej transformacji. Najtrudniejsza była pogoń na łeb na szyję za społeczeństwami zachodnimi, próba przeskoku 40 lat, w 5 czy 10 lat. To wszystko było ćwiczone na nas - „rocznikach Stanu Wojennego”. Także moje pokolenie, dzisiaj 33-37 latków jest bardzo specyficzną grupą narodu. Stoimy w rozkroku między „Sztandarem Młodych” a Facebookiem.
Pokolenie starsze i tak już się nie dostosowało do nowych warunków i jest duchem w głębi PRL-u. Pokolenia następne, czyli roczniki '88, '89, czy nawet ludzie niespełna 30 lat, jak mój młodszy brat to już zupełnie inna bajka. Otwarte granice, okrzepnięcie gospodarki, dostęp do technologii, smarfony, facebooki, instagramy. To jest rzeczywistość, w której oni dorastali czy dorastają. Nie gloryfikuję naszego pokolenia, dzisiejsi 20-latkowie zmierzą się z zupełnie inną rzeczywistością wcale nie łatwiejszą. Ale już jako obywatele UE a nie postkomuny, ze smarfonami zamiast CB Radio, które w moich czasach było totalną lanserką (śmiech). Widzę wielką przepaść między moim pokoleniem a pokoleniem następnym.
Biorąc pod uwagę fakt, że mieszkasz w Polsce, a jednocześnie masz rodzinę w Syrii, jak odnosisz się do sprawy imigrantów, która jest aktualnie bardzo gorącym tematem?
Tak naprawdę z duża dozą rezerwy. Drażnią mnie zarówno głosy za imigrantami, jak i przeciw. Na pewno denerwuje mnie, że media rozpowszechniły fałsz i postawiły znak równości między Imigrant-Syryjczyk. Kiedy Syryjczyków jest mniej niż 15% tej fali i to są uchodźcy wojenni, a nie imigranci. Uważam, że ta fala to proces, który jest naturalną konsekwencją nieodpowiedzialnej polityki świata Zachodu i to nie tylko wobec Bliskiego Wschodu. Pamiętajmy o postsowieckich republikach i krajach Azji jak np.: Afganistan. Moja rodzina na przykład prawie w całości jest w Syrii, nikt nie zamierza się stamtąd ruszać. Tam mają dorobek życia, wszyscy w zasadzie wyższe wykształcenie, kariery, życie… Kto chciałby zamienić to na zmywak w Anglii, albo kebab bar w Niemczech?
Europa jako kontynent i społeczność straciła pazur, rozpasła się i zwolniła się sama z obowiązku ciągłego rozwoju. Z tego powodu zalew imigracji, która akurat jest bardzo monolityczna, zdesperowana by poprawić swój byt i ekspansywna kulturowo to jest pewne niebezpieczeństwo dla Europy. Patrzę na to rozsądnie. Nie chcę mieć pod domem ekstremizmu muzułmańskiego lub gett. Świat muzułmański zresztą też nie, dlatego radykalizm wypycham jak najdalej od siebie. To ma także związek przyczynowo-skutkowy z tą falą imigracji wg mnie.
Ja chcę wielokolorowego, wielorasowego i zasymilowanego społeczeństwa, ale nie gett. Wielka praca czeka nas Europejczyków by imigrantom, którzy już do nas dotrą pokazać, że nasza kultura jest OK i oni mogą być jej częścią, a nawet ją wzbogacić i rozwijać zachowując przy tym tożsamość. Pokazać – nie narzucać.
Na koniec dodam, że moim zdaniem państwa Europy Zachodniej popełniły karygodne błędy w polityce imigracyjnej i asymilacyjnej przez ostatnie kilkadziesiąt lat – w zasadzie od czasów dekolonizacji i teraz płacą za to cenę. Nie przypadkiem prawie wszyscy sprawcy aktów terroru ostatnich miesięcy w Europie to 2 lub nawet 3 pokolenie urodzone i wychowane w Europie.
Czy zauważasz w Polsce nietolerancję na tle rasowym?
Myślę, że nie odbiegamy średnią od społeczeństw zachodnich. Tyle, że u nas ciężko jest znaleźć dla tego przyczynę inną niż niewiedza. Jesteśmy bardzo monolitycznym społeczeństwem. Nie mamy na dobrą sprawę wielkiej imigracji, jak Francja czy Anglia. Cały czas myślę, że raczej większość społeczeństwa jest tolerancyjna i otwarta. Przynajmniej mnie tacy ludzie otaczają.
Pamiętam co prawda na początku lat 90-tych, że byliśmy z braćmi obiektami ksenofobicznych zachowań ale były one raczej głupie i pozbawione podłoża ideologicznego. Wynikało to z ciemnoty i wąskich horyzontów. A te zawsze można poszerzyć. I w naszym wypadku tak było. Z czasem ludzie się do nas przekonali i wrośliśmy w społeczeństwo, natomiast dużo bardziej niebezpieczny jest rasizm czy nacjonalizm ideologiczny. Podbudowanie agresji wobec inności ideą jest bardzo szkodliwe i trudne do naprawy. I to teraz zauważam w Polsce. Promocję nietolerancji wobec inności seksualnej, politycznej, światopoglądowej. Agresja promowana przez polityków i środowiska prawicowe, co prawda nie wprost nakazuje tłuc „ciapatych i czarnuchów”. Ale to już każdy dopowie sobie sam, słysząc o groźbie zagłady wartości chrześcijańskich i europejskich przez imigrantów właśnie, gejów i lesbijki, lewaków... Ostatnie coraz częstsze przypadki ataków fizycznych na ludzi pochodzenia arabskiego, azjatyckiego, czy afrykańskiego to bardzo zły sygnał. Już długo nie mieliśmy z tym do czynienia na taką skalę. Ja na przykład zacząłem się baczniej rozglądać wokół.
Od czego się zaczęła zajawka mocnym rockiem? Kto zaszczepił w Was tą miłość?
Trudno powiedzieć, mnie pochłonął grunge i lata 90-te, zaszczepili mi to starsi bracia moich kolegów ze szkoły podstawowej. Później przyszła chęć wyrażenia siebie i marzenia o zdobyciu świata (śmiech). I tak sięgnąłem po instrument i mikrofon. U Mateusza wiem że ojciec jest wielkim fanem muzyki i też grał w zespole w latach komuny. Myślę, że to był start ale nie chcę za niego się jednoznacznie wypowiadać.
Wasza nowa płyta jest bardzo spójnym i przemyślanym materiałem. Choć to dopiero pierwsze dziecko Lion Sheperd. Dogadujecie się chyba bez problemu, czy podczas nagrywania mieliście czasem inne wizje utworów i nowego krążka?
Tak, stanowimy bardzo dobry team i uzupełniamy się. Mateusz jest multiinstrumentalistą i siedzi w klimatach rzekłbym progresywnych, ja lubię muzykę świata i rock sensu stricte. No i mam trochę zmysł organizacyjny. Połączyliśmy siły, razem pracujemy, wymieniamy się doświadczeniami. Mamy wspólny cel i tak samo duże zaangażowanie w ten projekt, dlatego fajnie to bardzo idzie do przodu. Często pojawiają się różne wizje ale wtedy próbujemy wszystkich i dopiero na koniec decydujemy, co działa a nie próbujemy się zwalczać. To jest duża zaleta i siła tego projektu.
Nazwa waszego zespołu Lion Sheperd to tłumacząc na polski lew i pasterz. Historię związana z tymi postaciami można znaleźć na waszej oficjalnej stronie. Który z Was jest Lwem, a który Pasterzem?
Haha. Jest proste wyjaśnienie genezy tej nazwy ale na razie jedynie mogę odesłać do bajki Ezopa (śmiech).
Pierwsza trasa koncertowa to kilometry podróży po całej Europie i granie między innymi w Wielkiej Brytanii czy Niemczech. Nie chcieliście na początku skupić się bardziej konkretnie na trasie tylko po Polsce?
Absolutnie nie. Od razu chcieliśmy dotrzeć do publiczności na całym kontynencie. Jesteśmy otwarci i dla nas Polska to po prostu kolejne miejsce na mapie Europy, gdzie możemy pokazać naszą muzykę. Oczywiście, że fajnie grać u siebie, ale nie stawiamy Polski wyżej niż inne kraje. Mamy świetny odbiór w Wielkiej Brytanii, Francji i Niemczech. Sprzedaż jest porównywalna, więc dlaczego mielibyśmy traktować tamtych fanów inaczej?
Kamil, marzysz o koncercie w Syrii. Jak tam odbierana jest muzyka, którą gracie?
Myślę, że byłaby to wielka petarda! Wbrew pozorom w krajach arabskich i muzułmańskich jest wielu fanów rocka i na pewno lokalnie też wiele się dzieje. Dla przykładu podam Iran, gdzie nasz rodzimy Riverside ma wręcz oficjalny fanklub! Moi kuzyni w Syrii bardzo lubią Lion Shepherd ale być może nie są do końca obiektywni (śmiech).
Lion Sheperd jest tylko połowicznym waszym debiutem. Obaj graliście w Maqama od 2008 roku. Jesteście od 8 lat na scenie i stworzyliście niedawno własny zespół. W waszej osobistej ocenie, dojrzeliście muzycznie porównując czasy Maqama do pierwszego albumu Lion Sheperd - Hireth?
Na pewno jesteśmy na kolejnym etapie tego rozwoju. Muzyka jest bardziej zróżnicowana i zgłębiamy nowe brzmieniowe światy. Dla mnie najważniejszy jest rozwój i poszukiwanie. Tylko dlatego sprawia mi ta cała przygoda z muzyką przyjemność i zawsze będę tego poszukiwał. Myślę, że dojrzeliśmy względem poprzednich albumów i to pozwoliło stworzyć Hiraeth. Ale jak się spotkamy przy okazji kolejnej płyty powiem Ci dokładnie to samo (śmiech).