
"Tu chodzi o muzykę, nie o to, jak wyglądasz"
Lottie
| Michał Rzyszczak
Lottie to brytyjska dj'ka i producentka, która jest na scenie blisko 20 lat. Ma na swoim koncie setki imprez zagranych na całym świecie. Już w najbliższą sobotę pojawi się we Wrocławiu na III Konferencji Muzycznej Audioriver, gdzie weźmie udział w debacie, na temat obecnej sytuacji kobiet na scenie muzyki elektronicznej. Natomiast wieczorem zagra jako główna gwiazda na Oficjalnym After Party. Z tej okazji przeprowadziliśmy z nią krótką rozmowę, z której dowiedziecie się m.in. co sądzi o polskich imprezach oraz dlaczego lubi grać z innymi dj'kami.
Twoje prawdziwe imię to Charlotte Jones, ale jesteś bardziej znana jako Lottie. Skąd wziął się Twój muzyczny pseudonim?
Lottie wymyśliła grupa przyjaciół, z którymi chodziłam do Trade (świetny, gejowski klub nocny w Londynie) na wszystkie imprezy Boys Own Parties. Z początku nie lubiłam tej ksywki i protestowałam, ilekroć ktoś mnie tak nazywał, więc Lottie przylgnęło do mnie. A kiedy zostałam rezydentką The Gallery w Turnmills, ksywa poszła na ulotki i plakaty... I tak to było naprawdę.
Przeniosłaś się z rodzinnego miasta Chester do tłocznego Londynu. Jaki był powód przeprowadzki?
Chodziłam do Haciendy w Manchesterze i Quadrant Park w Liverpoolu, a po tym, kiedy straciły swoją magię, zdałam sobie sprawę, że co weekend podróżuję do Londynu by poimprezować w klubach. Pewnego razu już nie wróciłam. To mi się wtedy wydawało dobrym rozwiązaniem i jestem bardzo zadowolona, że tak postąpiłam.
Minęło już 20 lat, od kiedy pierwszy raz zagrałaś w legendarnym Londyńskim klubie Turnmills. Za Tobą setki setów zagranych na całym świecie. Na jakim etapie kariery jesteś? Cały czas rozważasz zostanie producentem, czy też może pozostaniesz przy didżejowaniu?
Od zawsze sporadycznie produkowałam i remiksowałam tracki, ale zawsze posiłkowałam się specjalistą, współprodukowałam lub współpracowałam z kimś. Ostatnio przeszłam kurs produkcji na żywo Ableton i zaczęłam tworzyć samodzielnie kawałki w domu. Jestem nadal na wczesnym etapie i codziennie uczę się czegoś nowego, ale kocham to i jeśli mam być szczera, żałuję, że nie zaczęłam wcześniej. Dopiero rozpoczęłam pracę nad kilkoma trackami, więc spójrz, ile musiało upłynąć czasu.
Na didżejskiej scenie kobiety wciąż są mniejszością. Czy to, że jesteś kobietą, pomaga Ci, czy wręcz przeciwnie – sprawia, że ludzie z przemysłu muzycznego są do Ciebie uprzedzeni? A może w ogóle nie ma to znaczenia?
Nie sądzę, żeby komukolwiek robiło to różnicę, jakiej jestem płci. Rozdźwięk nadal jest duży jeśli chodzi o stosunek kobiet do mężczyzn, ale i to powoli się trochę zaciera (powoli, ale jednak!). Przez lata didżejowałam w domu i na imprezach znajomych zanim udało mi się przekształcić hobby w karierę, dlatego sądzę, że najważniejsze to być skupionym i poświęcić się pasji, żeby dokądś dojść. Dużo czasu upłynęło, zanim zaistniałam i przełamałam barierę, ale nie sądzę, by płeć odegrała jakąś rolę w moim sukcesie lub wpłynęła na czas potrzebny, by go osiągnąć. Chociaż zabawne, a nawet irytujące były momenty, kiedy byłam brana za dziewczynę didżeja wchodząc po raz pierwszy za konsoletę! Na szczęście tego typu zachowania z czasem zanikną, gdyż coraz częściej widzi się dziewczynę przejmującą stery na imprezie.
Jesteś jedną z najbardziej rozpoznawalnych kobiet-didżejów na świecie i idolką wielu dziewczyn za deckami. Twoje doświadczenie może być dla nich inspiracją. Co mogłabyś im poradzić?
Tu chodzi o muzykę, nie o to, jak wyglądasz, więc pozostań prawdziwa w muzyce, którą kochasz, a zajdziesz na sam szczyt.
13 kwietnia grasz na Oficjalnym Afterparty Muzycznej Konferencji Audioriver. To nie będzie pierwsza Twoja wizyta w naszym kraju. Co możesz powiedzieć o Polakach, a konkretnie o uczestnikach tutejszych imprez? Jak Ci się podobają?
Wszystkie moje poprzednie doświadczenia związane z Polską były naprawdę bajeczne. Warszawa ma świetną publikę o otwartych umysłach, zapamiętałam także Poznań jako jedno wielkie imprezowe miasto! Kluby tam są szalone, spodobało mi się to bardzo. Mam nadzieję, że nadal tak jest, przypomina mi to północną Anglię i Szkocję, gdzie też ludzie są zwariowani. Ten weekend będzie zapewne nieco inny, niż wspomniane wcześniej, jako, że jest to Audioriver i Wrocław, w którym nigdy dotąd nie byłam, ale jestem pewna, że ludzie będą trzymać wysoki poziom, jaki zwykłam obserwować w Polsce.
Impreza, na której zagrasz, będzie specyficzna, ponieważ jej skład będzie wyłącznie żeński. Jak sądzisz, czego możemy spodziewać się po tak dużej liczbie kobiet podczas jednego wieczoru? Czy zdarzyło Ci się wcześniej grać na podobnej imprezie?
Uwielbiam grać z innymi kobietami. Nie chciałabym tutaj wykluczać mężczyzn, ale na przestrzeni wielu lat mojej kariery 95% ludzi, z którymi grałam, to byli mężczyźni, więc miło będzie tym razem mieć obok siebie wyłącznie kobiety! Pojawia się coraz więcej świetnych w swoim fachu didżejów-kobiet, a w Anglii robimy nawet imprezę nazywaną Geisha, która jest wizytówką i potwierdzeniem talentu dziewczyn za deckami. I to nie jest tak, że nie chcemy mężczyzn obok, ale chcemy wspierać uzdolnione dziewczyny marzące o graniu w klubach. Na imprezie Audioriver zapowiada się dobra zabawa więc już nie mogę się jej doczekać.